Od lutego tego roku na wizytę u prezydenta Sieradza Jacka Walczaka czeka wielokrotny mistrz Polski w biegach Artur Kozłowski.
- Teraz są takie procedury, żeby spotkać się z panem prezydentem Sieradza, trzeba się zapisać w sekretariacie, dopiero wtedy jest wyznaczony termin i wtedy dopiero można przyjść na spotkanie. Do dzisiaj pani w sekretariacie nie znalazła dla nas terminu, mimo że, co jakiś czas przypominamy się, słyszmy, że pan prezydent jest tak zapracowany, że nie ma czasu na spotkanie z nami - mówi Artur Kozłowski, sportowiec, który chce z prezydentem rozmawiać o funkcjonowaniu sportu w Sieradzu.
- Pan prezydent nie rozmawia ze środowiskiem sportowym, on uznaje wszystko według własnych zasad. Szkoda, że nie ma dialogu - dodaje utytułowany sportowiec, którego celem jest maraton podczas igrzysk olimpijskich w brazylijskim Rio de Janeiro w 2016 roku.
Trudno nie odnieść wrażenia, że prezydent lekceważy zasługi Kozłowskiego, nie mogąc znaleźć przez 10 miesięcy choćby godziny dla znanego sieradzanina.
- Nie o każdym problemie muszę rozmawiać z osobą, która ma taki problem, bo po prostu wiem, o co chodzi. Ta rozmowa nie zmieni zasad finansowania sieradzkiego sportu - uważa prezydent Jacek Walczak, stawiając na sport powszechny.
Artur Kozłowski zwraca uwagę, że kilka klubów z Polski prowadzi z nim rozmowy na temat startów w ich barwach. Sportowiec chciałby jednak promować swoje miasto, które jednak najwyraźniej nie chce wspierać sportu indywidualnego.
Zobacz także: Mleko lepsze od sportowca