W piątek 25 kwietnia w Sądzie Okręgowym w Sieradzu odbyła się rozprawa dotycząca działki, na której znajduje się część budynku sieradzkiego Urzędu Miasta i cześć parkingu pod tym urzędem.
Podczas piątkowej rozprawy swoje zeznania składali między innymi wiceprezydent Sieradza Rafał Matysiak, który zeznał, że miasto od bardzo długiego czasu zamierzało kupić sporną działkę od obecnych spadkobierców, ale ci na początku rozmów zażądali 80 zł za metr kwadratowy powierzchni. To dla urzędników była wygórowana cena, stąd proponowali 30 zł za metr.
- Złożyliśmy pozew około pół roku temu, dziś jest pierwsza rozprawa - mówił 25 kwietnia Rafał Matysiak. - Chcielibyśmy, aby sąd zmusił spadkobierców do tego, by zbyli na naszą korzyść ten sporny grunt. Sprawa tak naprawdę toczy się od 2003 roku i dotyczy tego, że część gruntu, na którym stoi urząd miasta, przeszedł na rzecz spadkobierców i od tej pory zaczął się konflikt na linii spadkobiercy - urząd miasta. Wielokrotnie urząd chciał nabyć tę działkę przez zasiedzenie, jednak nie udało się i od tej pory płacimy za bezumowne korzystanie gruntu spadkobiercom. Na dziś jest to kwota 1,6 mln zł - wyjaśnia.
Podczas pierwszej rozprawy swoje zeznania składali również byli działacze PZPR (w budynku dzisiejszego UM mieściła się siedziba komunistycznej partii), jak również osoby, które w latach 70. budowały ów budynek.
Eugeniusz Błaszczyk i Józef Strumiński przypominają, jak doszło do tego, że budynek obecnego magistratu został zbudowany na spornej działce. - Budował sieradzki kombinat budowlany. Ja byłem kierownikiem budowy w tych latach, w których powstały województwa za towarzysza Gierka, kiedy doszedł do władzy. Całość finansował budżet państwa - mówi Józef Strumiński.
- Podjęto decyzje na szczeblu centralnym, kiedy powstało województwo i trzeba było budować budynki dla władz - dodaje Eugeniusz Błaszczyk.
Spadkobiercy nie udzielają szerokiego komentarza w tej sprawie. Chcą poczekać na decyzję sądu.
- Świadkowie są przesłuchani i zobaczymy, co sąd zrobi. Budynek wiadomo czyj jest, właścicieli gruntu i tyle, a co dalej zobaczymy - uważa Michał Wojnarowski, jeden ze spadkobierców działki.
Podczas pierwszej rozprawy sąd przesłuchał także świadka Kazimierza Ziółkowskiego, który również wspominał o powodach budowy urzędu:
Zobacz także: Urząd na prywatnym gruncie
