Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła proces powstawania lądowych farm wiatrowych w Polsce. Tworząc swój raport, instytucja odwiedziła także powiat sieradzki. Jak wypadli nasi samorządowcy?
NIK uważa, że proces powstawania farm w Polsce przebiegał często w warunkach zagrożenia konfliktem interesów, brakiem przejrzystości i korupcją. Niedookreślone dla tego rodzaju działalności gospodarczej prawodawstwo, a także niejednolita doktryna i orzecznictwo, nie gwarantowały w dostatecznym stopniu lokalizowania i budowy elektrowni wiatrowych w sposób bezpieczny dla środowiska i zarazem ograniczający uciążliwość farm dla osób zamieszkałych w ich sąsiedztwie.
Władze wielu gmin decydowały o lokalizacji farm wiatrowych, ignorując społeczne sprzeciwy. Budową wielu elektrowni wiatrowych zainteresowane były pełniące funkcje lub zatrudnione w gminach osoby, na których ziemi farmy powstały. Zgody lokalnych władz na lokalizację elektrowni wiatrowych zostały w większości przypadków uzależnione od przekazania na rzecz gminy darowizn przez firmy budujące elektrownie lub sfinansowania przez nie dokumentacji planistycznej.
Raport NIK podsumowuje jej prezes Krzysztof Kwiatkowski:
Najwyższa Izba Kontroli, przygotowując raport, kontrolowała między innymi powstawanie farm wiatrowych w gminie Wróblew. We wnioskach pokontrolnych wytknięto naszym urzędnikom kilka nieprawidłowości.
I tak na przykład okazało się, że przepisy regulujące kwestie badania uciążliwości hałasu związanego z posadowieniem elektrowni wiatrowych względem zabudowań mieszkalnych, nie były wystarczające dla zagwarantowania bezpiecznego i społecznie akceptowalnego lokalizowania elektrowni wokół siedzib ludzkich. Sieradzka delegatura Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi przyjęła telefonicznie we wrześniu 2013 r. wniosek o podjęcie interwencji - sprawdzenie emisji hałasu od elektrowni wiatrowej w miejscowości Tworkowizna. WIOŚ nie miał stosownej aparatury, by zmierzyć natężenie hałasu na miejscu, zastosował więc... metodę obliczeniową, wykonywaną w części zza biurka, w ramach której wyliczono, że wszystko jest w porządku.
Budowa farm wiatrowych niesie gminom ogromne korzyści - głównie finansowe, wynikające z podatku od nieruchomości. Gmina Wróblew oszacowała, że w 2015 roku z tego tytułu zarobi aż 2,87 mln zł, przy założeniu wybudowania łącznie 41 elektrowni wiatrowych (czyli przyjęto 70 tys. zł przychodu od jednego wiatraka). Urzędnicy dbają więc, by współpraca z inwestorami budującymi elektrownie przebiegała bez większych zgrzytów.
Mało tego - od podmiotów wykazujących zainteresowanie inwestowaniem w energetykę wiatrową gmina Wróblew w latach 2009-2013 otrzymała darowizny na łączną kwotę 160 tys. zł. Jak tłumaczy wójt gminy Tomasz Woźniak, pieniądze te zostały przeznaczone na szkoły czy odśnieżanie lub remonty dróg.
Taka hojność firm z branży energetyki wiatrowej być może daje im korzyści. Wójt gminy Wróblew wszczął pod koniec 2013 r. postępowanie podatkowe w sprawie zobowiązania podatkowego w podatku od nieruchomości za 2013 r. Użytkownik czterech elektrowni złożył deklarację podatku od nieruchomości, wykazując podstawę opodatkowania w kwocie 15.045,2 tys. zł, a następnie złożył korektę zmniejszającą podstawę opodatkowania do kwoty 8.939,1 tys. zł. Pomimo wezwań o złożenie wyjaśnień oraz dokumentów dotyczących danych wykazanych w deklaracji, podatnik nie udzielił żadnej odpowiedzi. Do dnia zakończenia kontroli NIK (luty 2014) postępowanie nie zostało ostatecznie rozstrzygnięte. Spytaliśmy się Tomasza Woźniaka, wójta gminy Wróblew, czy sprawę udało się załatwić. Okazuje się, że nadal nie.
NIK w powiecie sieradzkim kontrolował łącznie trzy instytucje: Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Sieradzu, Starostwo Powiatowe w Sieradzu oraz Urząd Gminy Wróblew. W każdym przypadku we wnioskach pokontrolnych Najwyższa Izba Kontroli pozytywnie oceniła naszych urzędników (nawet jeśli były wskazywane jakiekolwiek uchybienia).
Zobacz także: