Po ponad 30 latach sporów i ciągnących się rozpraw sądowych Miasto Sieradz zrobiło ogromny krok do uregulowania sprawy gruntu, na którym częściowo stoi magistrat i funkcjonujący przy nim parking na placu Wojewódzkim. Urząd nabył 50 proc. udziałów w spornym terenie
Historia terenu sięga początku lat 90-tych ubiegłego wieku, choć tak naprawdę, by zrozumieć jego istotę trzeba byłoby się cofnąć do lat 50-tych XX w., gdy w wyniku nacjonalizacji istniejący w tej części miasta zakład założony jeszcze przed wojną przez Kazimierza Lipińskiego (wówczas był to adres Kościuszki 7). W latach 70-tych budynki zakładu i kamienicy, w której mieszkała rodzina Lipińskich, rozebrano i postawiono gmach Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Spadkobiercy Lipińskiego w 1991 roku wystąpili o odszkodowanie za działkę wielkości 1858 metrów, z czego 259 metrów znajduje się pod budynkiem urzędu. Reszta to pas zieleni, taras, parking i chodnik. Przez ponad 30 lat sporu wiele było pomysłów, jak rozwiązać sprawę i nie płacić odszkodowania spadkobiercom z tytułu bezumownego korzystania z gruntu. Rozwiązania nie przynosiły też kolejne rozprawy sądowe.
- Spory prowadzone przez poprzedników trwały kilkadziesiąt lat. Teraz udało nam się uregulować dużą część struktury własnościowej nieruchomości. Doszliśmy do porozumienia z jedną ze współwłaścicielek i nabyliśmy 50 proc. udziałów w gruncie - wyjaśnia Paweł Osiewała, prezydent Sieradza.
Co to oznacza? Przede wszystkim, będąc już formalnie współwłaścicielem terenu (od 28 lutego 2024 r.) sieradzki magistrat może zająć się m.in. naprawą będącego w złym stanie podjazdu dla osób niepełnosprawnych, prowadzącego na taras przed UM.
- Z całą pewnością, nie było to powodem do dumy, ale nie mogliśmy niestety nic z tym zrobić, bo to nie było naszą własnością. Od 28 lutego już możemy to robić z pełną odpowiedzialnością, jako współwłaściciele. Mam nadzieję, że jest to pierwszy krok, by od dwóch pozostałych właścicieli, nabyć resztę udziałów i będzie to tylko i wyłącznie nasz grunt. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia - wyjaśnia prezydent.
Miasto ma też pomysły, jak zagospodarować teren przed swoją siedzibą. - Chcemy jednak spytać się mieszkańców o to, co chcieliby zrobić w tym miejscu. W pierwszej jednak kolejności chcemy stać się jedynymi właścicielami tej nieruchomości - mówi Paweł Osiewała.