Jak doniosła jako pierwsza Gazeta Wrocławska, historia zaginionej w czerwcu br. Katarzyny Kobieli z Sieradza może mieć tragiczny finał.
W niedziele dolnośląscy policjanci w lesie pod Długołęką k. Wrocławia znaleźli fragmenty ludzkiego szkieletu. W pobliżu makabrycznego odkrycia znajdowała się torebka oraz telefon, należące do zaginionej Katarzyny Kobieli.
- W chwili obecnej nie jesteśmy w stanie w stu procentach stwierdzić, czy te szczątki należą do osoby, której dowód ujawniliśmy. Trwają badania porównawcze DNA, pobrane zostały próbki DNA ze szczątek zabezpieczonych na miejscu oraz ściągamy materiał porównawczy zabezpieczony w innym postępowaniu dotyczącym zaginięcia tejże osoby - wyjaśniał nam Tomasz Kozioł, prokurator z V Wydziału Śledczego wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.
Wczoraj ze strony sieradzkiej policji zniknęła natomiast informacja o poszukiwanej Katarzynie Kobieli. Zapytaliśmy rzecznika prasowego sieradzkiej policji asp. Pawła Chojnowskiego, dlaczego się tak stało. - Ponieważ informacje, jakie uzyskaliśmy, mogą sugerować, że zostały znalezione szczątki Katarzyny Kobieli - mówił nam rzecznik, odsyłając po dalsze informacje do Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
20-letnia Katarzyna Kobiela zaginęła 22 czerwca tego roku, ostatnie pewne informacje o niej pochodzą z tego okresu z Wrocławia i Sieradza. W akcję poszukiwawczą oprócz rodziny, policji, prokuratury i znajomych włączyło się tysiące internautów, dzięki którym sprawa została odpowiednio nagłośniona. Do dziś nie udało się znaleźć istotnych informacji na temat zaginionej, stąd też prokuratura zmuszona była umorzyć śledztwo z powodu braku dowodów.