W Powiatowej Bibliotece Publicznej w Sieradzu gościł Piotr Wdowiak, rusycysta, dziennikarz, pisarz, ekspert Instytutu Badań nad Stosunkami Międzynarodowymi ds. krajów byłego Związku Radzieckiego.
Gość PBP opowiadał przede wszystkim o stosunkach polsko-litewskich, bazując na własnych doświadczeniach z licznych podróży po dawnych kresach Rzeczypospolitej.
Historycznie rzecz biorąc stosunki polsko-litewskie przypominają nieco kontakty polsko-ukraińskie, choć oczywiście te pierwsze nie są naznaczone piętnem bestialskich zbrodni dokonanych na polskiej ludności Wołynia. Ale i tereny obecnej zachodniej Ukrainy, i ziemie litewskie, były kiedyś częścią Polski. Kolejne podobieństwo jest takie, że dążenie do świadomości narodowej zarówno Ukraińców, jak i Litwinów przez lata opierało się na antypolskości.
Jest na Litwie grupa ludzi, która nigdy nie pogodziła się z przesunięciem granic. Piotr Wdowiak w swojej książce "Bezdrożami Litwy i Inflant" nazywa ich Wilniukami.
- Wilnianin to mieszkaniec Wilna, zaś Wilniuk to pojęcie znacznie szersze. Wilniuk jest spadkobiercą dawnej kultury, ściśle związanej z Polską, bo sięgającej czasów Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wilniuki są na Litwie postrzegani jako odszczepieńcy. Przeciętny Litwin widzi w historii Jagiellonów przede wszystkim narzucanie jego krajowi obcej woli. Dlatego Wilniuki są grupą w pewnym sensie osieroconą. Ich korzenie tkwią w Polsce. Polska jest dla nich punktem odniesienia, dla niektórych do tego stopnia, że mieszkając na Litwie posługują się czasem polskim, przesuniętym względem litewskiego o godzinę do przodu - opowiada Piotr Wdowiak. Gdyby Wilniuka nazwać przedstawicielem Polonii, pewnie by się obraził. Wilniuki uważają się za Polaków, słusznie twierdząc, że przecież to nie oni opuścili swoją ojczyznę. To Polska się od nich odsunęła.
Ostoją polskości na Litwie zawsze była szkoła. Polskie szkolnictwo na dawnych kresach rozwijało się nawet za Sowietów. Wynikało to z faktu, że władze radzieckie nie naciskały i nie represjonowały mieszkańców zachodnich republik aż tak bardzo.
- Dzięki temu na Litwie działa obecnie ponad 100 polskich szkół i chyba w żadnym innym państwie ich tylu nie ma. Ta liczba pozwala optymistycznie patrzeć w przyszłość jeśli chodzi o utrzymanie polskości w tamtym regionie - mówi gość biblioteki.
Utrzymanie polskich szkół, jak również dwujęzyczne nazwy wileńskich ulic, świadczą o otwieraniu się Litwinów na Polskę. Dzieje się to jednak bardzo powoli.