W poniedziałek przed południem do sieradzkiego szpitala zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że niedawno wrócił z zagranicy i ma dolegliwości brzuszne.
Mężczyzna z Włynia (gm. Warta) miał pracować w Niemczech z ludźmi pochodzącymi z Gwinei. To właśnie w Afryce Zachodniej najczęściej występuje groźny wirus Ebola. W przeprowadzonej 13 października rozmowie z pogotowiem 31-latek podał kilka objawów mogących wskazywać, że zarażony został wirusem.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w chwili zgłoszenia mężczyzna był nietrzeźwy i mógł wszcząć fałszywy alarm. Prawdopodobnie w ostatnim czasie nie wyjeżdżał nawet za granicę.
Jednak o całym zdarzeniu zostały powiadomione odpowiednie służby w Urzędzie Wojewódzkim w Łodzi. Szybko zapadła decyzja, że wobec zagrożenia epidemią wirusa, mężczyzna z domu zostanie przetransportowany do łódzkiego szpitala.
Grażyna Kieszniewska, rzecznik prasowy sieradzkiego szpitala, zapewniła nas, że pacjent nie miał żadnego kontaktu z personelem medycznym.
Mężczyzna został przewieziony do szpitala im. Biegańskiego przy ulicy Kniaziewicza w Łodzi, który jako jeden z nielicznych w kraju przygotowany jest do zastosowania rygorystycznych środków ostrożności związanych z chorobami zakaźnymi. Placówka posiada między innymi specjalne izolatorium, do którego dostać się można z zewnątrz, bez konieczności przechodzenia przez inne pomieszczenia szpitala.
Następnego dnia (14 października) okazało się, że po pierwszym badaniu próbek otrzymanych od pacjenta wykluczono obecność w nich wirusa Ebola. Mężczyzna z Włynia nie był także w żaden sosób narażony na kontakt z wirusem.
o k....!
Wpis edytowany przez administrację portalu Sieradz.com.pl.