Od pewnego czasu mieszkańcy ulicy Jagiellońskiej i Łokietka w Sieradzu protestują przeciwko budowie przez prywatnego inwestora bloku mieszkalnego. Sieradzanie za to chcą, aby miasto w tym miejscu stworzyło im skwer.
Mieszkańcy nie zgadzają się z decyzją władz miasta, aby na działce, na której dotychczas mogli sobie spokojnie wypoczywać, zaś ich dzieci - grać w piłkę, powstał blok mieszkalny wraz z pawilonami pod działalność usługową. Ich głos protestu o uchylenie aspołecznej decyzji prezydenta można było także usłyszeć podczas sesji Rady Miejskiej Sieradza.
- To jedyne takie miejsce, gdzie starsze osoby mogą sobie wyjść i pospacerować w okolicach swojego bloku. Tu też mogą się bawić nasze dzieci czy wnuczki. - Przed wyborami Jacek Walczak obiecał w swoje kampanii, że na każdym osiedlu powinien powstać niewielki park, tak aby każdy mógł wypoczywać w swojej okolicy - argumentują mieszkańcy.
- Nie chcemy bloku, ani komunalnego, ani tym bardziej komercyjnego. Chcemy po prostu, aby prezydent i miasto stworzyli nam tu piękny skwer, który myśleliśmy, że od dawna powstanie - miała nadzieję inna mieszkanka osiedla.
Mieszkańcy mówią, że wymieniali władzom miasta wiele innych lokalizacji, gdzie można taki blok wybudować, ale samorząd odpiera ich argumenty. Protestujących sieradzan popiera radny miasta Paweł Osiewała.
- Czy mieszkańcy mają rację, trudno ocenić. Fakty są takie, że radni koalicyjni podjęli decyzję o nieprzekazywaniu radzie miejskiej kompetencji dotyczącej zbywania gruntu ponad określoną wartość i zostawili te uprawnienia prezydentowi, nad czym ubolewam, bo nawiązując do tego, co się dzieje na ulicy Popiełuszki i Jagiellońskiej, może warto by było, żeby radni mogli podejmować decyzję, co z tym gruntem zrobić. Może warto byłoby się wsłuchać w to, co mówią mieszkańcy. Ja nie dziwię się tym, którzy protestują przeciwko budowie kolejnego bloku z funkcjami użytkowymi na dole w tym miejscu - mówi Paweł Osiewała.
Zupełnie inne spojrzenia na sprawę ma prezydent Jacek Walczak, który uważa, że miejsce to było przeznaczone pod bloki.
- To nie jest interes przedsiębiorcy, tylko to jest interes mieszkańców i w zasadzie interes całego miasta, żeby tam, gdzie są bloki, budować bloki, a tam, gdzie są domki jednorodzinne, budować domki jednorodzinne i żeby zawsze miasto miało przygotowywany odpowiedni potencjał, bo gdy go nie mamy, wtedy odnosi ktoś wrażenie nie tylko z środka, ale i z zewnątrz, że się w mieście nic nie dzieje. A tymczasem budowa takiego bloku to też zainteresowanie mieszkańców - uważa prezydent Jacek Walczak, który dodaje, że obecnym mieszkańcom nie dzieje się krzywda.
Na przełomie czerwca i lipca ma zapaść decyzja, czy miasto sprzeda sporną działkę. Do tematu protestu jeszcze wrócimy.