Kończą się prace w ogródkach działkowych. Zapada na nich pozorny błogi spokój, bowiem słychać szczekanie i miauczenie porzuconych zwierząt.
- Pozbywają się z domu i przywożą do ogrodów - mówi rozżalony działkowicz pan Józef, opisując stale powtarzający się proceder zostawiania zwierząt w ogródkach działkowych. Dzieje się tak, kiedy nagle przyjaciel rodziny staje się dla niej ciężarem.
Nad losem zwierząt pochylił sie także pan Antoni. Schorowany emeryt miał pod swoją opieką trzy psy, jednak to już było za dużo jak na jego siły i kieszeń. Jeden z psiaków został zabrany przez Stowarzyszenie "Psiaki, kociaki i my". Pan Antoni ze łzami w oczach żegnał się z czworonogiem.
- Jest bardzo dużo głoszeń o porzuceniach. Kończy się sezon działkowy i ludzie po prostu pozostawiają zwierzęta, albo w okresie wakacyjnym, kiedy jest sezon urlopowy te zwierzęta są podrzucane wręcz na tereny działkowe i pozostawiane samemu sobie - mówi Maria Laszczyk, prezes stowarzyszenia.
- Nie chcielibyśmy, żeby doszło do takiej sytuacji, że właściciele działek po sezonie jesiennym oddają nam wszystkie zwierzęta, bo przecież nie dosyć że będzie to kosztować potężne pieniądze dla samorządu, czyli pieniądze podatników, tych samych działkowców, a po drugie niezbyt dobrze to świadczy o wychowaniu osób, które takie psy wyrzucają - mówi wiceprezydent Sieradza Cezary Szydło.
Jaka jest rada na bezpańskie psy? Świadomość ludzi, że pies nie jest zabawką, a istotą żywą. Jeśli przygarniamy zwierzaka musimy sobie zdawać sprawę, że jest to obowiązek na całe psie lub kocie życie.
Panie Prezydencie Szydło czy już Panu coś rozum odebrało, usypiać bezdomne psy. No tak ale to zrobić najprościej bo pies nie będzie się bronił. Może by Pan też uśpić bo za długo Pan jest wiceprezydentem, tylko Pan będzie się bronił. Wstyd mi że mieszkałem w mieście w którym tak myślą włodarze miasta