W poniedziałek, 17 czerwca, odbyła się kolejna rozprawa właściciela mieszalni lakierów. W jego zakładzie w sierpniu ur. doszło do wypadku, w którym zginęło dwóch młodych mężczyzn.
Na poniedziałkowej rozprawie prokurator ponownie odczytał akt oskarżenia wobec właściciela zakładu przy ul. Letniskowej w Sieradzu.
Henryk W., podobnie jak na posiedzeniu 27 maja br., nie przyznał się do zarzucanych mu czynów oraz odmówił odpowiadania na pytania sądu, oskarżycieli czy prokuratora. Odpowiedzi udzielał tylko na pytania swojego adwokata.
Podczas swoich wyjaśnień oskarżony tłumaczył, że w dniu wybuchu nie było go w zakładzie pracy, bo był wówczas w podróży służbowej. - Tuż po tym wypadku najpierw przekazałem jednej z rodzin tysiąc złotych, zaś po śmierci mężczyzn przekazałem rodzinom po cztery tysiące złotych na koszty pogrzebu - mówił oskarżony.
W dalszych wyjaśnieniach Henryk W. oznajmił, że nie musiał zapewniać szkoleń BHP i odzieży ochronnej pracownikom, bo pracowali na tzw. umowę zlecenie. - Ale takie szkolenia przeprowadzałem - dodał oskarżony.
Sąd od oskarżonego usłyszał też, że jego mieszalnia była identycznie wyposażona jak setki takich mieszalni w hipermarketach, na co przedstawił odpowiednią dokumentację fotograficzną.
Obaj mężczyźni, którzy zginęli pracowali w lakierni od dłuższego czasu, jeden z nich od co najmniej półtora roku, a drugi od maja 2012 roku. Obaj podpisali tez umowy zlecenia z Henrykiem W. 6 sierpnia 2012 roku, czyli dwa dni przed tragicznym wybuchem. W trakcie rozprawy przesłuchiwana była siostra jednego ze zmarłych pracowników firmy:
Podczas rozprawy zeznawał również Marek N., kominiarz z Błaszek, który w sierpniu 2012 roku, już po wybuchu, sporządzał odpowiednią dokumentację, że przeprowadzał kontrole instalacji wentylacyjnej i kominowej w zakładzie Henryka W. Jak ustalili prowadzący śledztwo w tej sprawie, wszystkie zaświadczenia kominiarskie wystawione były w sierpniu 2012 roku, a dotyczyły lat 2009-2012. W tej sprawie prowadzone jest oddzielne śledztwo, zaś kominiarz z Błaszek poddał się dobrowolnie karze i został już skazany prawomocnym wyrokiem.
Podczas poniedziałkowej rozprawy swoje zeznania zaczęła także składać pracownica Państwowej Inspekcji Pracy, która przeprowadzała kontrolę po wybuchu w mieszalni lakierów.
Zobacz także: Sprawa Henryka W., wybuch w lakierni