Dużym roztargnieniem wykazała się 69-letnia mieszkanka Sieradza, która "zgubiła" własny samochód.
28 września 2012 r. około godziny 13.00 do sieradzkiej komendy zgłosiła się mieszkanka Sieradza. Kobieta oznajmiła, że nieznany sprawca skradł jej samochód marki Fiat spod bloku przy ulicy Broniewskiego. Jak zeznała, pojazdem tym pojechała rano na zakupy i około godziny 11.00 wróciła do domu. Jak zwykle postawiła samochód na parkingu pod blokiem, ale gdy po dwóch godzinach chciała ponownie wyjechać do miasta zobaczyła, że auta na parkingu nie ma.
Policjanci zaczęli pytać o zdarzenie potencjalnych świadków, przejrzeli system monitoringu oraz sprawdzili okoliczne ulice i parkingi, jednak nie przyniosło to żadnego efektu.
Następnego dnia około godziny 18.00 pokrzywdzona ponownie pojawiła się w sieradzkiej komendzie. Przyznała, że kilkanaście minut wcześniej była na ulicy Dominikańskiej w Sieradzu, a później poszła na plac pod Teatrem Miejskim. Tam też zauważyła swój samochód. Pojazd nie nosił żadnych śladów uszkodzeń, a z jego wnętrza nic nie zginęło.
W pewnym momencie kobieta, zastanawiając się, w końcu przypomniała sobie, że jednak to ona sama zostawiła tam swój samochód poprzedniego dnia.
Tego typu sytuacje są często zmorą policjantów. Bywają sytuacje, w których policja otrzymuje zgłoszenia kradzieży aut z terenu większych parkingów przy centrach handlowych. Bardzo często po zamknięciu tych miejsc parking pustoszeje, wskutek czego zostają na nim nieliczne auta, w tym te "zaginione". Funkcjonariusze spotykają także osoby, które po rozrywkowym weekendzie i powrocie do domu taksówką zapominają, gdzie zaparkowali swój pojazd i na drugi dzień informują policję o kradzieży. Zdarzyła się również sytuacja, w której kierująca zaparkowała swój pojazd, zaś w tym czasie robotnicy remontujący pobliski budynek zainstalowali ogrodzenie, za którym utknęło auto. Kiedy właścicielka wróciła, nie widziała swojego samochodu, po czym również zgłosiła kradzież.
