W trakcie wtorkowej sesji Rady Miejskiej Sieradza pojawili się handlarze protestujący przeciwko nowym opłatom targowym.
Z początkiem września weszła w życie uchwała rady miejskiej dotycząca m.in. nowych opłat za handel w Sieradzu na terenach nieprzeznaczonych do tego typu działalności. Uzgodniono na tyle wysokie stawki, by przedsiębiorcy zalewający stoiskami dość uczęszczane miejsca przenieśli się z handlem do miejsc do tego wyznaczonych, gdzie też wymagana jest dużo niższa opłata targowa.
- Opłata tak wysoka ma na celu wprowadzenie porządku i doprowadzenie do handlu tylko w miejscach przeznaczonych do tego celu - tłumaczył prezydent Sieradza Jacek Walczak.
Na wtorkowe obrady Rady Miejskiej Sieradza przyszli zdesperowani sprzedawcy spod Biedronki, którzy nie zgadzają się z decyzją radnych.
- Żaden z handlujących na terenie pod Biedronką nie zwrócił się z prośbą o wydzierżawienie terenu od Przedsiębiorstwa Komunalnego. Prawdopodobną przyczyną tego jest to, że najlepiej handluje się w ciągach komunikacyjnych - mówił nam prezes tej spółki miejskiej Paweł Kurzawski.
Kliknij, aby zobaczyć większą mapęI tak na terenie targowiska za Biedronką jest mnóstwo wolnych miejsc, zaś prowadzenie tam działalności wiąże się z kosztem tylko 2,50 zł za metr kwadratowy zajmowanej powierzchni. Handlarze podają zaś inny powód swojej niechęci do tego miejsca - tak zwany "zielony ryneczek" jest według nich ciemny, obskurny i coraz częściej omijany przez potencjalnych klientów.
Część z radnych przychyla się do postulatów protestujących. Radny Jacek Pilarczyk podczas sesji przyznał, że stan sieradzkich targowisk jest opłakany. Stąd też apelował, by przywrócić opłaty targowe do kwot obowiązujących sprzed zmiany uchwały aż do czasu poprawienia infrastruktury obecnych targowisk.
Osoby handlujące w okolicach pawilonu Biedronka zapowiadają, że jeżeli miasto nie obniży opłat, to sprawa może zakończyć się w sądzie. Obecnie dodatkowo zbierają oni podpisy od mieszkańców miasta pod petycją o przywrócenie starych opłat handlowych