W Sieradzu mężczyzna poparzył dotkliwie swoją koleżankę z pracy, po czym stwierdził, że... kobieta udaje swój ból.
30 lipca 2012 r. 28-letnia mieszkanka Sieradza pracowała na nocnej zmianie w jednej z sieradzkich firm. W czasie przerwy na posiłek około godziny 2.00 przebywała w firmowej stołówce, siedząc przy stoliku wraz ze swoim kolegą z pracy. Widziała jak mężczyzna, bawiąc się zapalniczką, zaczął ogrzewać płomieniem przez około 2-3 minuty metalową łyżeczkę od herbaty.
W pewnym momencie niespodziewanie docisnął gorący przedmiot do łydki kobiety i przytrzymał przez kilka sekund. Gdy pokrzywdzona zdołała oderwać jego rękę od swojej nogi, na łydce został wyraźny zaczerwieniony ślad.
Po powrocie do domu próbowała opatrzyć miejsce domowymi sposobami. Jednak ból nie ustępował, rana się zaogniła i zaczęła się z niej sączyć krew. Widząc to, kobieta postanowiła udać się do lekarza. W przychodni lekarz stwierdził oparzenie II stopnia i przepisał odpowiednie leki.
Dopiero po wizycie u lekarza i uświadomieniu sobie, że rana jest poważna, sieradzanka zdecydowała się wczoraj zgłosić zdarzenie funkcjonariuszom policji. Co ciekawe, "dowcipny" kolega z pracy stwierdził, że kobieta jest... symulantką.
Policja zapowiada, że w powyższej sprawie zostaną wykonane czynności procesowe. Ostateczna kwalifikacja prawna czynu zostanie przyjęta po wydaniu opinii przez biegłego lekarza.