Pan Marek Biskupski z Sieradza z powodu budowy drogi ekspresowej S-8 musiał opuścić swój dom. Budynek został już zburzony, natomiast wysiedlona rodzina nie otrzymała dotąd żadnego odszkodowania.
W 2001 roku pan Marek Biskupski uzyskał w Starostwie Powiatowym w Sieradzu pozwolenie na budowę domu jednorodzinnego przy ul. Widawskiej. Po uzyskaniu odpowiednich zgód rozpoczął tworzenie wymarzonego gospodarstwa agroturystycznego, w którym oprócz budynków znalazł się także staw, kilkaset drzew i krzewów. I tak w 2007 roku rodzina Biskupskich została zameldowana pod nowym adresem: Widawska 110.
Niestety nikt z urzędników nie poinformował właściciela, że na jego terenach planowana jest w przyszłości droga ekspresowa S-8. Na koniec roku 2011 gospodarze zostali powiadomieni, że będą musieli się wyprowadzić. Oczywiście, podobnie jak w innych przypadkach, nikt z Urzędu Wojewódzkiego ani z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie zainteresował się tym, czy kilkuosobowa rodzina ma się gdzie podziać.
Zgodnie z decyzją urzędników rodzina Biskupskich musiała się wyprowadzić do końca lutego 2012 r. z domu, w którym mieszkała tylko 5 lat. Pan Marek Biskupski zgodził się z wyceną, jakiej dokonał rzeczoznawca na jego posiadłości i spodziewał się, że dostanie od razu odszkodowanie, tak aby mógł kupić nowy dom lub rozpocząć jego budowę. Niestety, od stycznia br. próbując dowiedzieć się, kiedy otrzyma pieniądze, dostaje od Urzędu Wojewódzkiego informację "(...) stosownie do art. 36 par. 1 kpa, wyznacza się nowy termin załatwienia sprawy do dnia" - i tu w kolejnych pismach pojawiają się kolejne daty.
Naturalnie urzędnicy nie przejmują się losem wysiedlonych, którzy zgodnie z obowiązującym prawem osoby są osobami bezdomnymi. Z informacji, jakie podał nam Piotr Klimczak, dyrektor Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, cała sprawa ma taki obrót dlatego, że przedstawiciele urzędu nie zgadzają się z wycenami, jakich dokonał rzeczoznawca na terenie powiatu sieradzkiego, bowiem uważają, że stawka zaproponowana przez rzeczoznawcę jest... zbyt niska.
- Część gruntów, które pan Biskupski utracił, to są grunty rolne. Mamy bardzo poważne wątpliwości dotyczące tego, czy rzeczoznawca majątkowy, szacując wartość tych gruntów rolnych, wycenił je prawidłowo - mówił Piotr Klimczak, zapewniając, że ostateczna decyzja Urzędu Wojewódzkiego w tej sprawie będzie znana w ciągu kilku tygodni.
Teren pana Biskupskiego o powierzchni 7100 metrów kwadratowych został wyceniony na... około 2000 zł. W obliczeniach kwota ta została dodatkowo powiększona z powodu konieczności wysiedlenia dotychczasowych mieszkańców. - Jeżeli Urząd Wojewódzki czy rzeczoznawca zmieni kwotę na wyższą, to po prostu później mi niedopłatę zwrócą, a ja miałbym już pieniądze, bu coś dalej robić - tłumaczy Marek Biskupski.
Jednakże to, co wydaje się nam proste i oczywiste, dla urzędników takie nie jest. Pozostaje tylko czekanie, choć nawet nie wiadomo przez jaki czas, bowiem jeśli Urząd Wojewódzki nie dogada się z rzeczoznawcą, to sprawa przeciągnie się na jeszcze dłuższy okres.