W środę pod siedzibą Sieradzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej zebrało się około 120 osób, które pikietowały w sprawie niesłusznie według nich naliczanych opłat za hydrofornie.
Cała sprawa rozpoczęła się na początku maja, gdy mieszkańcy sieradzkich wieżowców zaczęli dostawać wezwania do zapłaty kwot od 1700 do 2900 złotych za wykonanie indywidualnych hydroforni. Pikieta rozpoczęła się okrzykami protestujących, którzy nie zgadzają się, by zarząd i rada nadzorcza podejmowały za nich decyzje.
Do pikietujących ku ich zdziwieniu wyszła Stefania Gąsiorowska wraz z prezydium Rady Nadzorczej SSM. - Trzeba rozmawiać z ludźmi, wyjaśniać powody podjęcia nawet niepopularnych decyzji. Szkoda, że było tyle emocji. Nie bardzo mogliśmy przedstawić stany faktyczne. Zaproponowaliśmy spotkanie z grupą osób, której możemy okazać wszystkie dokumenty - powiedziała Krystyna Pietryska, przewodnicząca Rady Nadzorczej.
- Przygotowujemy odpowiedzi pisemne dla wszystkich, bo szanujemy nie tylko przybyłych dziś na protest, ale wszystkich, którzy złożyli zapytania na piśmie - powiedziała prezes Stefania Gąsiorowska.
Zebrani zarzucali spółdzielni również, że na pismach informujących o zebraniach nie było informacji o tym, że będą musieli za coś płacić. Ich zdaniem, wtedy na zebranie w sprawie hydroforni na pewno przyszłoby więcej osób.
Na środowej pikiecie protestujących wspierali radny powiatowy Michał Terka oraz Radosław Wojtas, działacz Ruchu Palikota. Na miejscu pojawiły się również dwa patrole policji, które czuwały nad bezpieczeństwem pikietujących i przechodzących przez przejście dla pieszych.