Radny powiatu sieradzkiego Michał Terka wraz z grupą swoich sympatyków zamierza zbierać podpisy pod wnioskiem o zorganizowanie referendum ws. odwołania ze stanowiska prezydenta Sieradza Jacka Walczaka.
Do zajęcia się wnioskiem skłoniła radnego afera z przełomu lutego i marca br., która wybuchła po tym, gdy wójt gminy Sieradz przyznał, że zatrudnił żonę prezydenta Sieradza po to, by polepszyć nienajlepsze dotąd relacje pomiędzy miastem i gminą. Jak zaznaczał Terka, prezydent Walczak ma więcej przewinień na swoim koncie: zły pomysł dotyczący rewitalizacji sieradzkiej starówki, rosnące podatki, a także problemy związane z przyłączaniem się mieszkańców miasta do wybudowanej z funduszy europejskich kanalizacji.
- Wstępnie referendum planujemy na połowę września, przed tym musimy jednak zebrać ponad 3 tysiące podpisów na poparcie naszego wniosku. Po zweryfikowaniu tych list przez komisarza wyborczego zostanie wyznaczony dokładny termin referendum - tłumaczy Michał Terka.
Prezydent Sieradza Jacek Walczak do pomysłu radnego powiatowego podchodzi ze spokojem. - Jestem ciągle do dyspozycji mieszkańców, nikt mnie do tego stanowiska nie przyspawał - mówi nam polityk Platformy Obywatelskiej. Jacek Walczak zaznacza jednak, że organizowanie referendum wygeneruje dodatkowe koszty, które są niepotrzebne, biorąc pod uwagę fakt, że w przyszłym roku odbędą się wybory samorządowe. - Nowo wybrany prezydent urzędowałby tylko kilka miesięcy - tłumaczy prezydent Sieradza.
- Wydaje mi się, że pan radny chce sobie zafundować kampanię - kwituje Jacek Walczak. Sam radny Terka nie chce wypowiadać się o kandydaturach biorących udział w ewentualnych wyborach.
- W wyborach w 2006 roku pomagałem panu Walczakowi oraz całej Platformie Obywatelskiej w Sieradzu, żeby ten sukces wyborczy został osiągnięty. Jestem osobą, która do partii politycznej nie należy i nie będę do partii politycznej należał, i myślę, że to pozwala mi mieć pewien dystans i pryzmat, na to, co się dzieje w mieście - kończy rozmowę z nami radny Terka.
Zobacz także: Wójt przeprasza, prokuratura bada dalej