Na szczęście to tylko ćwiczenia, jakie odbyły się wczoraj na poligonie Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu.
Wskutek wypadku rannych zostało kilkanaście osób, w tym kilka ciężko, kierowca autobusu zginął na miejscu. Tak właśnie wyglądał plan ćwiczeń, w których udział brały jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej z powiatu sieradzkiego.
Strażacy z jednostek mogli przećwiczyć akcję w zdarzeniu masowym, w którym jest rannych kilkanaście osób. Ćwiczono ewakuację rannych, opatrzanie poszkodowanych i współpracę z służbami medycznymi.
- W zdarzeniu masowym ilość sił i środków, jakimi możemy dysponować jest mniejsza niż ilość poszkodowanych. W związku z tym należy nadać kolejność ewakuacji. Poszkodowanych dzieli się wtedy na kilka grup w zależności od tego, jak mocno ucierpieli w wypadku - tłumaczył nam szef oddziału ratunkowego sieradzkiego szpitala Andrzej Wiśniewski. - Wypadek, jaki teraz oglądamy może się nigdy nie zdarzyć, ale trzeba ćwiczyć, żeby być przygotowanym na tego typu katastrofę - mówił.
- W działaniach straży coraz mniej jest akcji gaśniczych, a coraz więcej drogowych, więc te ćwiczenia są dla nas bardzo pomocne. Tym bardziej, że przeprowadzają je zawodowi strażacy i służby medyczne. Oczywiście nie wyjeżdżamy do tego typu wypadków codziennie, ale warto wiedzieć, jak wtedy działać - mówił Mirosław Frankiewicz, naczelnik OSP Goszczanów.
- Włączyliśmy w zdarzenie przypadkowych kierowców, aby podkreślić, że każdy, kto stanie się mimowolnym świadkiem takiego zdarzenia również powinien brać udział w akcji ratunkowej - tłumaczył z kolei Jarosław Wasylik z PSP.
W ćwiczenia włączyła się również fundacja "Cudosfera", która obecnie pracuje nad uświadomieniem społeczeństwa w sprawach ratownictwa.
Ciekawostką jest fakt, że z powodu braku autobusu w ćwiczeniach udział wziął... tramwaj. Większość osób rannych trafiło do sieradzkiego szpitala. Jedną, najciężej ranną, śmigłowiec LPR przetransportował do łódzkiego szpitala.