26 maja w sieradzkim sądzie okręgowym rozpoczęła się rozprawa przeciwko 74-letniemu Janowi P. oskarżonemu o to, że od września do październiku 2010 w rozmowach telefonicznych z pracownikami biura SLD w Sieradzu groził pozbawieniem życia szefa struktur krajowych SLD Grzegorza Napieralskiego.
Oskarżony w czwartek wysłuchał aktu oskarżenia, który odczytała prokurator Monika Fudala-Tkaczyńska z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu.
- Ze względu na stan zdrowia oskarżony Jan P. niestety nie zrozumiał aktu oskarżenia - wyjaśniał obrońca Jana P. - Oskarżony nie pamięta, aby dzwonił do biura SLD w Sieradzu. W dalszych wyjaśnieniach oskarżony Jan P. mówił, iż jest mu bardzo przykro, że do takiego incydentu doszło.
Grzegorz Napieralski po tym, jak dowiedział się, iż w Sieradzu nieznany sprawca groził telefonicznie tym, iż go zabije, postanowił powiadomić o sprawie organa ścigania. Przypomnijmy, że w tym czasie w Łodzi doszło do zabójstwa jednego z pracowników biura PiS.
Podczas dzisiejszej rozprawy lider SLD powiedział, iż w październiku 2010 czuł się zagrożony, zaznaczył jednak, iż słowo przepraszam jest dla niego w tej sprawie najważniejsze i dodał, że teraz - widząc oskarżonego Jana P. - nie czuje się już zagrożony.
Sąd na wniosek stron nie przesłuchiwał pozostałych świadków w tej sprawie i zakończył przewód sądowy.
W mowie końcowej prokurator wnioskowała o uznanie Jana P. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzenie kary 3 miesięcy pozbawienie wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na 3 lata. Obrońca oskarżonego wnioskował o umorzenie postępowania ze względu na znikomą szkodliwości czynu. Oskarżony Jan P. poprosił o łagodny wyrok.
Sąd zdecydował o warunkowym umorzeniu sprawy na okres jednego roku i nieobciążanie oskarżonego kosztami sądowymi.