Dzięki spostrzegawczości personelu sklepu został zatrzymany piotrkowianin, który przyjechał do Sieradza na tzw. "gościnne występy".
29 maja 2013 r. około godziny 12.20 pracownica sklepu odzieżowego w jednej z sieradzkich galerii zwróciła uwagę na parę klientów. Zauważyła jak rozmawiający z kobietą mężczyzna włożył do trzymanej w ręku torby wyłożone na sklepowej ladzie spodenki. Kilkanaście minut później inna pracownica sklepu zobaczył, jak kobieta wkłada do torby przewieszonej przez ramię leżące na ladach ubrania i kieruje się w stronę wyjścia. Postanowiła do niej podejść.
Widząc zbliżającą się sprzedawczynię, klientka wyciągnęła z torby włożone tam wcześniej ubrania, które były już pozbawione zabezpieczających klipsów. Rzuciła je na półki, po czym wybiegła ze sklepu. Obsługa sklepu, obawiając się ucieczki mężczyzny, szybko opuściła roletę w drzwiach wejściowych, jednocześnie dzwoniąc na policję. Gdy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, mężczyzna wyjął z reklamówki spodenki mówiąc, że za ten towar zamierzał zapłacić. Stwierdził jednak, że towar odłoży na ladę.
53-letni mieszkaniec Piotrkowa Trybunalskiego przyznał, że nie zna kobiety, która uciekła ze sklepu. Policjanci postanowili sprawdzić samochód mężczyzny. Ten zaprzeczał jednak, że przyjechał do Sieradza pojazdem. Jednak po kilku minutach funkcjonariusze zauważyli na parkingu samochód na piotrkowskich numerach rejestracyjnych. Mimo to mężczyzna nadal uparcie twierdził, że nie wie czyj to samochód. Dopiero po sprawdzeniu numerów rejestracyjnych auta okazało się, że pojazd zarejestrowany jest na syna mężczyzny. Po przeszukaniu odzieży piotrkowianina funkcjonariusze znaleźli kluczyki od auta, które miał ukryte w... skarpetce.
W bagażniku bmw znaleziono kilkanaście ubrań tej samej firmy odzieżowej, w której był kilka minut wcześniej mężczyzna. Jeszcze tego samego dnia usłyszał on zarzut usiłowania kradzieży mienia o wartości 290 złotych. Podejrzany częściowo przyznał się do postawionego mu zarzutu. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Policjanci będą również sprawdzać, z którego dokładnie sklepu pochodzą znalezione w bagażniku samochodu ubrania, gdyż zatrzymany nie potrafił okazać się żadnym dowodem ich zakupu.