Niewiele zostało miejsc, gdzie śmigus-dyngus zgodny jest z tradycją. W sieradzkich Monicach przetrwał zwyczaj chodzenia z kogutkiem. Kiedyś robili to kawalerowie, dziś - strażacy ochotnicy.
Chodzenie z kogutkiem wywodzi się z obyczajów słowiańskich. Ptak ten symbolizował witalność i płodność. Przywożąc go na wózku dyngusowym, wprowadzało się do wsi wiosnę. Najpierw był to żywy kogut, potem zastąpił go drewniany kurek. Sam wózek ozdabiają kwiaty, korale i kolorowe wstążki. Śmigus-dyngus to była okazja dla młodych do wspólnej zabawy.
Przez wieki chodzenie z kogutkiem było nieodłącznym elementem świąt Wielkiej Nocy. Dziś pozostały nieliczne miejsca, gdzie ta tradycja przetrwała, tak jak w podsieradzkich Monicach.
Mieszkańcy Monic opowiadali nam o kultywowaniu tej tradycji. Po przerwie spowodowanej oddaniem kogutka do muzeum, od 8 lat drewniany ptak ponownie wędruje po Monicach w drugi dzień świąt. Stary zwyczaj wskrzesili strażacy z OSP Monice. Obchód dawnej wsi, dzisiaj będącej częścią Sieradza, zaczynają od uczestnictwa w mszy świętej. Z kogutkiem najpierw odwiedzają proboszcza i siostry zakonne. Potem uczestnicy obrzędu udają się do domów mieszkańców.
Strażacy z OSP w Monicach mówią, że ludzie przyjaźnie ich przyjmują. - Nie spotkaliśmy się z sytuacją, żeby nas ktoś po prostu nie wpuścił do domu. A przy okazji tym, którzy nie chodzą do kościoła, przypominamy, że Chrystus zmartwychwstał - opowiadali.
Strażacy przypominają również, że zgodnie z tradycją każda panna powinna zostać polana wodą, gdyż to zapewni jej urodę.