Dyżurny sieradzkiej policji odebrał ostatniej nocy kilkanaście telefonów z prośbą o interwencję w związku z zagrożeniem spowodowanym dość silnym mrozem.
W nocy z 14 na 15 marca 2013 r. dzwoniący informowali między innymi, że na przystanku autobusowym przy ulicy Armii Krajowej w Sieradzu na ławce leży mężczyzna. Już po pierwszym telefonie na miejsce został wysłany patrol, który zastał siedzącego na mrozie człowieka. W trakcie rozmowy z policjantami stwierdził on, że jest mu tam dobrze i nigdzie nie zamierza się ruszać. Ustalono, że jest trzeźwy. 39-latek dodał, że aktualnie nie ma stałego miejsca zameldowania, a wcześniej mieszkał na Śląsku. Pomimo próśb funkcjonariuszy nie chciał skorzystać z oferowanej mu pomocy. Wielokrotnie zapewniał policjantów, że chce noc spędzić na przystanku, a swoje słowa poparł podpisaniem stosownego oświadczenia.
Z uwagi na niską temperaturę policjanci aż do rana co jakiś czas sprawdzali, czy mężczyzna nie zmienił zdania. Niewątpliwie na pochwałę zasługuje postawa anonimowych mieszkańców okolicznych bloków i przechodniów. Dzwoniący nie wiedzieli o wcześniejszej interwencji funkcjonariuszy i widząc siedzącą samotnie osobę z obawy o jej zdrowie, wielokrotnie dzwonili na numer alarmowy.
Pomocy potrzebował natomiast 21-letni mieszkaniec gminy Warta, który około godziny 22.30 został przywieziony przez rodzinę do szpitala. Mężczyzna jednak oddalił się bez butów i ubrany był tylko w dres. Z uwagi na ujemną temperaturę powietrza funkcjonariusze natychmiast po otrzymaniu zgłoszenia zaczęli szukać uciekiniera. Dzięki systemowi monitoringu już 15 minut później ustalono, że mężczyzna przebywa w okolicach ulicy Armii Krajowej na jednym z przystanków autobusowych. Kilka minut później został oddany w ręce personelu medycznego i rodziny.