Oszuści działający tak zwaną metodą na "wnuczka" co jakiś czas dają znać o sobie.
4 marca 2013 r. nieznany mężczyzna dodzwonił się do 77-letniej mieszkanki Sieradza. Męski, przytłumiony głos podał się za zięcia kobiety. Sieradzanka, słysząc niewyraźnie i chcąc się upewnić, kto dzwoni, podała imię zięcia, które to rozmówca potwierdził.
Mężczyzna opowiedział, że wraz z żoną miał wypadek i został zatrzymany przez policję, po czym się rozłączył. Kilka minut później telefon powtórnie zadzwonił. Tym razem inny, wyraźny męski głos powiedział, że zięć i córka spowodowali wypadek i są zatrzymani przez policję w Rybniku. Następnie dzwoniący rozłączył się, by po chwili połączyć się ponownie. Tym razem oznajmił, że po zgromadzeniu 40 tysięcy złotych zadziała wraz z prokuratorem, co pomoże zwolnić zatrzymanych.
Kobieta powiedziała rozmówcy, że ma tylko część tej kwoty, wobec czego mężczyzna przyznał, że weźmie mniejszą ilość pieniędzy. Po zakończeniu rozmowy sieradzanka postanowiła zadzwonić do syna, aby się upewnić, czy faktycznie córka z zięciem mieli wypadek i ewentualnie pożyczyć od niego brakujące pieniądze. Syn bardzo szybko ustalił, że zięć z siostrą są w domu i nic nie wiedzą o wypadku. Oszust po kilkunastu minutach zadzwonił ponownie, ale gdy usłyszał, że kobieta kontaktowała się z synem w sprawie pożyczki, rozłączył się.
Policja przypomina - w razie podobnego telefonu zadzwońmy do innego członka rodziny, aby potwierdzić wersję dzwoniącego. Oszust często twierdzi, że miał wypadek lub jest zatrzymany przez policję. Może też sugerować, że np. do kupienia jest w okazyjnej cenie samochód, lecz zabrakło mu sporej części gotówki. Czasami potrzebuje też pieniędzy na pilną operację.
W razie jakichkolwiek wątpliwości należy natychmiast skontaktować się z oficerem dyżurnym policji pod numerem telefonu 997 lub 112. Funkcjonariusz bez problemu podpowie, co trzeba w takiej sytuacji dalej uczynić.