O tym, że nie wszystko złoto, co się świeci, przekonał się na własnej skórze 71-letni mieszkaniec powiatu sieradzkiego.
W dniu 4 sierpnia 2012 r. około godziny 10.50 mieszkaniec powiatu sieradzkiego podjechał samochodem pod jeden z marketów w Sieradzu. Tam zaczepił go mówiący w języku rosyjskim mężczyzna, który poszukiwał jakiegoś kantoru. W pewnej chwili do rozmawiającej dwójki doszedł trzeci mężczyzna, który zaciekawiony był tematem dyskusji.
W tym momencie mężczyzna mówiący po rosyjsku wyciągnął z kieszeni złotą jednodolarową monetę, mówiąc, że chce ją sprzedać za 2 tysiące złotych. 71-letni kierowca wypłacił wtedy z bankomatu wymienioną kwotę pieniędzy, bowiem chciał kupić pokazaną monetę. Handlarz stwierdził jednak, że musi sprzedać wszystkie monety, jakie przy sobie posiada. Wówczas mężczyzna, który doszedł do grupy jako trzeci, dał mieszkańcowi naszego powiatu 20 złotych, prosząc go, aby poszedł ze sprzedającym na kawę. On w tym czasie miał podjechać do banku i wypłacić pieniądze, by kupić wszystkie monety. Wrócił po około 25 minutach i powiedział, że zdobycie gotówki jeszcze chwilę potrwa, gdyż w banku jest długa kolejka do okienka.
Wtedy 71-latek przyznał, że też ma na koncie pieniądze i również chce kupić te monety. Cała trójka wsiadła więc do jego samochodu i podjechała pod jeden z sieradzkich banków, gdzie kierowca wypłacił 28 tysięcy złotych. W trakcie powrotnej jazdy na parking przed marketem przekazał sprzedającemu ogółem 30 tysięcy złotych. W zamian otrzymał zawinięte w chusteczkę 15 złotych monet o nominale jednego dolara.
Na parkingu obaj mężczyźni wysiedli z samochodu i oddalili się, a kierowca pojechał do najbliższego kantoru. Tam pracownik punktu praktycznie od razu stwierdził, że okazane monety są fałszywe.
Pokrzywdzony przez kilka godzin zastanawiał się, czy poinformować o tym zdarzeniu policję. Jednak - jak sam przyznał - warto przestrzec innych przed zbyt pochopnym działaniem i tzw. okazjami. Oszustom zaś grozi do 8 lat pozbawienia wolności.
Policja przypomina, że tego typu oszuści są z reguły dobrymi psychologami i praktycznie nigdy nie działają sami. Bardzo często udają obcokrajowców, mówią łamaną polszczyzną i zależy im na czasie. Należy też pamiętać, że wcześniej typują potencjalną ofiarę pod kątem zachowania, ubioru czy też wieku. Pamiętajmy, że nie istnieją tzw. superokazje - tym bardziej załatwiane na ulicy, parkingu czy w bramie.
