Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego w Sieradzu zorganizowało robocze spotkanie z powiatowym lekarzem weterynarii Leszkiem Przewłockim, poświęcone zagrożeniu afrykańskim pomorem świń (ASF).
Adresatami spotkania byli pracownicy urzędów gmin powiatu sieradzkiego, zajmujący się zarządzaniem kryzysowym oraz mający w zakresie obowiązków sprawy związane z rolnictwem. Spotkanie otworzył wicestarosta sieradzki Marek Kanicki.
- Amerykański pomór świń to niezwykle groźna, nieuleczalna choroba wirusowa, charakteryzująca się 100-procentową śmiertelnością. Podlega ona obowiązkowi urzędowego zwalczania. Na szczęście ASF nie dotyczy ona, organizm ludzki nie jest wrażliwy na jej wirus - mówi Leszek Przewłocki. Zwalczanie to polega tylko na wybiciu wszystkich świń w zakażonym stadzie i na ich utylizacji, nie istnieje coś takiego jak leczenie afrykańskiego pomoru świń.
W Polsce choroba ASF dotychczas wystąpiła w północno-wschodniej części kraju. W 2016 roku nastąpił wzrost liczby jej ognisk. O ile w 2014 były tylko dwa takie ogniska (dziewięć świń), a w 2015 jedno (siedem sztuk), o tyle w 2016 odnotowano już 17 ognisk ASF (261 świń).
- Niepokojący jest brak zrozumienia problemu i niedocenianie zagrożenia, przede wszystkim przez hodowców świń. Powszechne jest lekceważenie podstawowych zasad bioasekuracji. Nie docenia się ogromu strat ekonomicznych, do jakich może doprowadzić rozprzestrzenianie się ASF w naszym kraju. Wszystkie ogniska tej choroby w latach 2014 i 2015 wystąpiły w małych chlewniach przyzagrodowych, w których nie przestrzegano żadnych zasad bioasekuracji - wyjaśnia powiatowy lekarz weterynarii.
W związku z pojawieniem się ognisk ASF, budżet państwa ponosi ogromne straty finansowe. Koszty związane z likwidacją ogniska afrykańskiego pomoru świń w stadzie liczącym 40 sztuk to około 720 tys. zł. W stadzie 20 tys. świń wzrastają one do ogromnej kwoty 15 mln zł.
Najważniejsze jest więc możliwie najszybsze wykrycie wirusa i podjęcie działań zapobiegawczych. Za ochronę stada przed chorobą odpowiada jego właściciel.