Wynik PSL nie dziwi w naszym wiejsko-rolniczym regionie. Ta partia, w przeciwieństwie do innych, ma swoje struktury w każdej gminie wiejskiej. Ci ludzie faktycznie docierają do swoich wyborców w regionie, a w tych małych wiejskich gminach nie ma wielkiej polityki. Poza tym PSL dobrze obstawia miejscowe OSP (Waldemar Pawlak jest generałem krajowym OSP), a przecież na wsiach często wszystko się toczy wokół OSP...
Czas najwyższy młodszym ludziom przybliżyć postać Pana Krzysztofa. "Pan redaktor" ma faktycznie doświadczenie w obracaniu słowem i nakręcaniu rzeczywistości. Jak żyć i myśleć, przez lata tłumaczył nam, sieradzanom, w organach medialnych Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej - "Głosie Robotniczym" i "Nad Wartą". Komuna upadła, ale podobnie jak miejscowa nomenklatura popłynął i założył telewizję lokalną. Siermiężną i wulgarną, namacalnym elementem tego był wydawany przez nią kalendarz "z gołym cycem", szpecący w latach 90. ściany wielu instytucji i zakładów. Dziś "pan redaktor", już człowiek z siwym włosem, lubi otaczać się młodzieżą (szczególnie młodymi pannami), brylując wśród niej swoją erudycją, anegdotami i przy okazji "przyuczając" do zawodu dziennikarza.
Zamiast siedzieć i palić się ze wstydu, wolna Polska rozbestwiła go. Nie dziwi mnie więc, że łamie wszelkie zasady, ignorując ciszę wyborczą (która jest może bezsensowna) czy jadąc po kielichu za kierownicą (z młodą panną u boku). Przecież jest lepszy od nas, taki intelektualista! I jak ma zrozumieć, dlaczego tylu ludzi zerwało z nim znajomości i na jego widok odwraca twarz w drugą stronę?
Zaraz ktoś powie, że to nie jego wina, że w takich czasach dorastał, miał przecież tylko jedną młodość. Jacek Kaczmarski napisał dla takich ludzi "Marsz intelektualistów" - świetny "utwór dedykowany wszystkim tym, którzy swoją postawą przyczynili się do umacniania reżimu komunistycznego w Polsce". Dedykuję go panu, "panie redaktorze"...