Radna miejska Beata Jacyszyn zarzuca prezydentowi Sieradza Jackowi Walczakowi, że z środków publicznych rozpoczął już swoją kampanie wyborczą.
- Jako mieszkaniec Sieradza otrzymuję w czterech kopertach po dwie kartki pięknie napisanych pism na kredowym papierze - tłumaczy wzburzona radna Beata Jacyszyn, która - podobnie jak większość mieszkańców - dostała wraz z wyliczeniem podatku od nieruchomości list od prezydenta Sieradza.
Dobrze rozpoczynamy 2014 rok. Wiele udało się nam dokonać, więc możemy planować jeszcze śmielej i więcej - czytamy już we wstępie dokumentu adresowanego do sieradzan, w którym Jacek Walczak podsumowuje 2013 rok oraz zapowiada plan działań na bieżący rok. W liście mowa m.in. o rewitalizacji starówki, remoncie klasztoru, nagraniu płyty z utworami Cypriana Bazylika, wydaniu książek o historii miasta. Zapowiadane jest także uruchomienie Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej, budowa sieci światłowodowej oraz stworzenie karty rodzin wielodzietnych uprawniającej do zniżek w instytucjach kulturalnych i sportowych. Do listu dołączona jest druga ulotka informująca o imprezach planowanych w Sieradzu w 2014 roku.
- Dla mnie jest to ewidentnie robienie sobie już kampanii wyborczej - mówi radna. - Jestem już 16 lat radną i zawsze brzydzę się takim zachowaniem i nie potrafiłabym sama robić czegoś takiego - dodaje Beata Jacyszyn.
Prezydent Sieradza Jacek Walczak uważa, że to nie kampania, a normalne działanie dobrego gospodarza. - Moja praca polega na tym, aby realizować potrzeby mieszkańców, a potrzebą mieszkańców jest również doinformowanie, gdzie, co i kiedy ma się odbywać - tłumaczy prezydent.
- Jednocześnie z kalendarzem poszła informacja, co się w Sieradzu zmieniło i tam ani jednym słowem nie skłamałem mieszkańców. Przekazałem tylko informacje, co się dzieje, dlatego że często mieszkańcy nie wiedzą - jeżeli mieszkają na jednym osiedlu - co się zmieniło na innym osiedlu - kwituje Jacek Walczak, dodając, że za swoje działanie otrzymał wyrazy wdzięczności od doinformowanych mieszkańców miasta.