W poniedziałek 3 lutego sprawca piątkowego ataku na Leszka Millera stanął przed obliczem prokuratora. Ten zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny. Prokuratura wcześniej zleciła badanie psychiatryczne 55-latka w szpitalu specjalistycznym w Warcie.
Ustalono także ciecz, którą mężczyzna oblał byłego premiera RP. Okazuje się, że było to... nieświeże mleko. Tymczasem 55-letni Janusz P. jest już na wolności, postanowił więc podzielić się z internautami swoimi przemyśleniami dotyczącymi zaistniałej sytuacji.
Wolny Czlowiek znow z...ograniczona Wolnoscia!!!Nic nasze a raczej ich wladze nie nauczyly sie przez te cwierc Wieku!!!Dziekuje za wsparcie internautow-w tym Przyjaciol,Znajomych z zycia i kolegow i kolezanek!
Kolejny raz sam wyciagnalem sie z aresztu-bez adwokatow!!!
Czekam na psychiczne wsparcie-ktore tak mi jest potrzebne teraz w czasie nagonki ,,czerwonych spodkobiercow PZPR,,,!
- czytamy we wpisie podejrzanego na Facebook'u (pisownia oryginalna). W dalszej części wywodu autora - człowieka wyraźnie zainteresowanego tematyką indiańską, możemy poznać historię jego rodziny oraz dowiedzieć się, że walczy... o niepodległość swojej enklawy znajdującej się w gminie Klonowa. Agresorem ma być państwo polskie.
Przypomnijmy - do zdarzenia doszło 31 stycznia 2014 r. po godz. 19.00 po zakończeniu koncertu muzyki poważnej, który odbywał się w II Liceum Ogólnokształcącym w Sieradzu. Jednym z gości na koncercie był Leszek Miller, który po jego zakończeniu rozmawiał z grupą gości. Wtedy podszedł mężczyzna i rzucił w niego torebką foliową wypełnioną mlekiem. Szef SLD nie odniósł żadnych obrażeń, jednak zniszczeniu uległo jego ubranie.
Policja szybko odnalazła sprawcę zajścia - opisywany 55-latek został przewieziony do komendy i osadzony w policyjnym areszcie. Usłyszał zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.