Za pęknięcia na murach Zespołu Pałacowo-Parkowego w Małkowie (gm. Warta) jego właściciele obwiniają zbyt natężony ruch samochodów ciężarowych.
Tiry przejeżdżają przebiegającą tuż pod pałacem drogą gminną, wożąc materiał z kopalni żwiru w Małkowie. Według właścicieli zabytkowego dworku właściciele żwirowni nie respektują ograniczeń, jakie zostały na nich nałożone. Ustalono bowiem, że na teren urobku sprzętem o wadze powyżej 15 ton można wjechać tylko 36 razy w ciągu doby - o czym informuje zresztą oznakowanie drogi.
- W 2012 roku zauważyliśmy popękania na ścianach i było to związane ze wzmożonym ruchem ciężarówek, które jeżdżą tą drogą za nami do żwirowni. Wtedy tez rozpoczęła się budowa S8 i ruch ciężarówek był nieprawdopodobny - mówi Agnieszka Kudlik, dyrektor Zespołu Pałacowo-Parkowego w Małkowie, dodając, że drogą codziennie przejeżdża tu ok. 100 tirów.
Niewykluczone jest, że taki dalszy stan rzeczy może doprowadzić do katastrofy budowlanej. Agnieszka Kudlik wyjaśnia, że sieradzki konserwator zabytków wnioskował do władz gminy Warty o całkowite zamknięcie tej drogi we wrześniu 2013 roku, niestety do tej pory nic się nie zmieniło w tym temacie. Również właściciel pałacu wnioskował o to samo, ale jego prośba została bez odpowiedzi.
- To jest droga publiczna i nie jest proste zamknięcie jej. Są określone przepisy, rygory i my musimy je przestrzegać - wyjaśnia Jan Serafiński, burmistrz Warty. - Gmina zgłosiła sprawę do prokuratury, aby to ona zbadała, czy właściciele kopalni nie wydobywają więcej kruszywa, niż ma jest to zapisane w koncesji, a wiązałoby się to z większymi opłatami do kasy gminy - dodaje.
- Problem tkwi gdzieś głębiej, niekonieczne w tym, że mój mocodawca korzysta z tej drogi, zresztą nie tylko on z niej korzysta, bo w rejonie znajduje się wiele innych kopalni. Wcześniejsi właściciele dworku nie mieli żadnych sprzeciwów, aby tą drogą jeździły tiry do kopalni - jest zdania Juliusz Kulak, pełnomocnik właścicieli kopalni.
Co ciekawe, sprawą drogi gminnej do żwirowisk zajmuje się również Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Sieradzu. - Przeprowadziliśmy kontrolę w listopadzie i stwierdziliśmy, że były tam wykonywane jakieś roboty budowlane, między innymi naruszono też skarpy i nie przedstawiono nam do dzisiejszego dnia żadnych dokumentów w tym temacie - tłumaczy Janusz Antczak. Słowa inspektora potwierdzają nasze zdjęcia - faktycznie w niektórych miejscach poszerzono drogę poprzez rozkopanie skarp, tak aby wygodniej mogły wymijać się ciężarówki.