W jednym z mieszkań przy ulicy Warszawskiej w Sieradzu w trakcie spożywania alkoholu doszło do sprzeczki pomiędzy dwoma znajomymi.
9 listopada około godziny 14.00 w mieszkaniu spotkało się dwóch znajomych, gdzie obaj zaczęli spożywać alkohol. Po kilku minutach gospodarz stwierdził, że jego kompan schował mu siekierę i zażądał jej zwrotu. Mężczyzna zaprzeczył tym zarzutom, jednak skłamał, bo chwycił od razu w rękę ukryty toporek i jego trzonkiem uderzył gospodarza w głowę. Agresor odwrócił toporek i próbował ponowić nim cios, jednakże na szczęście atakowany mężczyzna zasłonił się ręką i udało mu się wybiec z mieszkania.
Powiadomione pogotowie zabrało mężczyznę do szpitala, gdzie stwierdzono u niego obrażenia głowy i ręki w okolicach nadgarstka. Przybyli do szpitala policjanci w rozmowie z pokrzywdzonym ustalili dane personalne sprawcy. Policjanci sprawdzili również stan trzeźwości pokrzywdzonego - wynik to ponad 2,4 promila alkoholu w organizmie. Co ciekawe, po odjeździe policjantów pokrzywdzony bez wiedzy personelu medycznego oddalił się ze szpitala.
Funkcjonariusze kilka minut później przybyli do miejsca zamieszkania agresora. 56-letni mężczyzna został zatrzymany, a w jego mieszkaniu policjanci zabezpieczyli toporek oraz części odzieży ze śladami krwi. Badanie wykazało u niego prawie 1 promil alkoholu w organizmie.
Mężczyzna po wytrzeźwieniu usłyszał zarzut narażenia człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności.
Teoretycznie trzeźwiejszy agresor powinien zwyciężyć. A mozę 56-latek miał bardziej zaprawioną w alkoholowych bojach główę?