X Marszem Żywej Pamięci Polskiego Sybiru uczczono w Sieradzu Światowy Dzień Sybiraka.
Wydarzenie rozpoczęło się od mszy świętej w kościele garnizonowym, następnie przemaszerowano pod pomnik poświęcony Sybirakom przy ul. Rycerskiej.
- Koniec wojny nie oznaczał dla Sybiraków końca cierpień. Przebywanie w śmiertelnych warunkach zesłania, trwało tam jeszcze ponad rok. Ciszyliśmy się wszyscy, że wojna, najstraszniejsza z wojen, już się skończyła. Z nadzieję kierowaliśmy modły do Pana Boga o jak najszybszy powrót do kraju, upragnionej, utęsknionej Ojczyzny, za którą bardzo cierpieliśmy. Odbyliśmy straszliwą tułaczkę i poniewierkę, ale Ojczyzna nie witała powracających Sybiraków jak kochająca matka wita swoje dzieci. Było to przywitanie macochy - obce, wrogie, obojętne. Dotychczasowe miejsca zamieszkania, nawet domy, były pozajmowane na podstawie decyzji urzędowej, co uniemożliwiało do wprowadzenia się we własne miejsca zamieszkania, były trudności z otrzymywaniem odpowiedniej pracy, zgodnej z posiadanymi kwalifikacjami. Trudna sytuacja materialna zmuszała do pobierana dziennej porcji chleba i zupy z Państwowego Urzędu Repatriacyjnego - mówił w swoim wystąpieniu Antoni Firlit, prezes Związku Sybiraków w Sieradzu.
Przemówienie wygłosił też m.in. prezydent miasta Paweł Osiewała, przypominając tej czarny okres w historii Polski. Był też akcent artystyczny, odegranie hymnu i salwa honorowa.