W jednym z zakładów jubilerskich w Sieradzu doszło do kradzieży kosztownego łańcuszka. Złodzieje daleko nie uciekli.
Do tego zdarzenia doszło w czwartek przed godziną 17. Policjanci tuż po otrzymaniu zawiadomienia wszczęli pościg za sprawcami, a kolejni udali się do sklepu jubilerskiego, aby zabezpieczyć ślady.
AKTUALIZACJA
Jak relacjonuje KPP Sieradz do sklepu jubilerskiego weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich poprosił sprzedawczynię o pokazanie kilku gramowego złotego łańcuszka mówiąc, że ma to być prezent dla brata. Gdy kobieta wyjęła z gabloty przedmiot o wartości kilku tysięcy złotych "klient" wyszarpnął go z jej ręki po czym obaj mężczyźni wybiegli ze sklepu. W pogoń za nimi rzucił się właściciel sklepu informując jednocześnie o zdarzeniu policję. Goniący złodziei mężczyzna pomimo zapadającego zmierzchu zdążył jeszcze z daleka zauważyć do jakiego samochodu wsiadają.
W rejon zdarzenia dyżurny policji natychmiast wysłał radiowozy. Kilkanaście chwil później na ulicy Wojska Polskiego funkcjonariusze zauważyli białego forda, którym prawdopodobnie poruszali się sprawcy. Po chwili samochód został zatrzymany. Za kierownicą pojazdu siedziała 31-letnia kobieta. Oprócz niej w samochodzie jechało jeszcze trzech mężczyzn, jeden w wieku 36 i dwóch w wieku 39 lat. Wszystkie podróżujące tym samochodem osoby okazały się mieszkańcami Konina. Dwóch z siedzących w pojeździe mężczyzn odpowiadało rysopisowi podanemu przez pokrzywdzonego. Jednak zaprzeczyli oni aby brali udział w jakieś kradzieży. Potwierdzili tylko, że do Sieradza przyjechali na zakupy.
Ich wersja legła w "gruzach" gdyż policjanci trakcie przeszukania samochodu znaleźli skradziony wyrób jubilerski wciśnięty pod oparcie przedniego fotela. Całą czwórka została zatrzymana i noc spędziła w policyjnym areszcie. Sprawcom za kradzież mienia grozi do 5 lat pozbawienia wolności.