Artysta musi umieć przekonywać ludzi o szczerości swoich kłamstw - te słowa hiszpańskiego malarza Pabla Picassa przychodzą na myśl, czytając sprostowanie, jakie przysłał portalowi Sieradz.com.pl Romuald Erenc - dyrektor Sieradzkiego Centrum Kultury.
W artykule "Prywatny biznes za nasze pieniądze" opublikowanym w naszym portalu w dniu 6 lutego 2015 r. zastanawialiśmy się, czy w Centrum Informacji Kulturalnej - publicznej jednostce informacyjno-kulturalnej podległej pod SCK, powinny być organizowane imprezy komercyjne. Tekst artykułu oburzył Romualda Erenca - dyrektora SCK, który przysłał nam przygotowany przy pomocy kancelarii prawnej tekst sprostowania naszej publikacji. Sprostowanie zamieściliśmy wczoraj i zgodnie z prawem prasowym, dopiero dziś możemy ustosunkować się do oświadczenia dyrektora.
Podtrzymujemy nasze stanowisko, że impreza w CIK z dn. 12 grudnia 2014, podczas której prywatna telewizja promowała swój komercyjny kalendarz, zakończyła się tuż przed północą. Mając naocznych świadków tego faktu, postanowiliśmy zapytać Romualda Erenca, o której godzinie rzeczywiście zamknięto CIK. Dyrektor zaznacza, że sama impreza zakończyła się przed godz. 22, ale ostatni pracownik CIK wyszedł z pomieszczeń rzeczywiście tuż przed północą - do momentu aż organizatorzy promocji kalendarza zabrali swoje rzeczy, zaś sprzątaczka uprzątnęła lokal. Dopiero wówczas pracownik CIK mógł opuścić swoje stanowisko pracy, uruchamiając wcześniej alarm antywłamaniowy. - Zawsze robimy w ten sposób, że jeżeli mamy imprezę, która się przesuwa później, to pracownik również przychodzi na późniejszą porę, żeby zmieścić się w swoich godzinach pracy - zapewnia dyrektor Erenc.
Policzmy. Dwóch pracowników, jakich posiadało w grudniu 2014 r. CIK, zatrudnionych było na 3/4 etatu, czyli 6 godzin dziennie. Biorąc pod uwagę słowa dyrektora, że CIK - mimo organizowania imprez wieczorem - pracuje zawsze od godziny 9 rano oraz że pracownicy w takie dni pracują pojedynczo, wychodzi, że CIK może najdłużej być otwarty jedynie do godziny 21. Romuald Erenc przyznaje, że nie może zapłacić za nadgodziny, pracownicy pracują więc "jak w teatrze", czyli poświęcając często swój prywatny czas.
Według Romualda Erenca promocja kalendarza miała wymiar także kulturalny. Występowała tam młoda wokalistka Karolina Szcześniak, a także był prezentowany teledysk piosenki Kapeli Podwórkowej "Szadkowiacy" - czytamy w sprostowaniu Erenca. Dyrektor w rozmowie z nami nie potrafił jednak konkretnie ustalić, czy na prywatną imprezę "promującą kulturę" mógł wejść każdy. Trudno również doszukać się gdziekolwiek wcześniejszych zapowiedzi tegoż wydarzenia.
W dalszej części sprostowania przeczytać można, że współpraca SCK oraz prywatnej telewizji niesie korzyści dla CIK w postaci nieodpłatnej dokumentacji niektórych wydarzeń kulturalnych oraz nieodpłatnego informowania o imprezach SCK i CIK. Dzięki temu dyrektor Erenc nie widział żadnego problemu udostępniania telewizji lokalu CIK za darmo. Zapytaliśmy więc o konkret - chcieliśmy zapoznać się z umową regulującą powyższą współpracę. - Nie mamy żadnej umowy pisemnej, to jest umowa nasza, jak z wieloma innymi podmiotami, że umawiamy się "coś za coś". Tego akurat nie rejestrujemy, bo mamy do siebie zaufanie - tłumaczy Erenc. W naszej ocenie taka forma współpracy instytucji publicznej z podmiotami prywatnymi jest co najmniej niestosowna wobec faktu konieczności prowadzenia przejrzystej polityki. Dyrektor Erenc ujawnił, że współpracuje także prywatnie z telewizją, która wydała kalendarz, udostępniając jej swoje nagrania - ale jak zaświadcza, robi to zupełnie za darmo.
Cieszyć może fakt nieodpłatnej współpracy SCK z prywatną telewizją, bowiem promocja kultury jest niejako obowiązkiem lokalnych mediów. Spotkanie z dyrektorem było więc okazją do zadania mu nurtującego nas od dawna pytania - dlaczego SCK nie podjęło podobnej współpracy z portalem Sieradz.com.pl. W grudniu 2013 roku wysłaliśmy do dyrektora e-mail z propozycją współpracy barterowej - portal w zamian za udostępnione nieodpłatnie dla naszych Czytelników co najmniej dwa bilety na dowolne wydarzenie kulturalne na miesiąc, chciał bezpłatnie informować o inicjatywach organizowanych przez SCK i CIK. Nasze pismo pozostało bez odpowiedzi, aż do dnia nagrywania wywiadu na potrzeby tego artykułu. Dlaczego? Według dyrektora, adres poczty elektronicznej, który podany był nawet jeszcze w tym tygodniu na oficjalnej stronie SCK, był nieobsługiwany, bo... przychodziło nań za dużo spamu.
Wracając do słów Picassa, Romuald Erenc, prywatnie artysta - utalentowany wirtuoz gitary klasycznej, nie jest w naszej ocenie wybitnym urzędnikiem. Prowadzenie jednostki publicznej to sztuka, bynajmniej taka, w której można improwizować. Chciałoby się więc zakrzyknąć: muzycy do gitar! I w tym przypadku naprawdę jest czego posłuchać:
No i pięknie, jedni tylko potrafili wytchnąć Erencowi jego machlojki z Krzysztofem. Może jeszcze redakcja zajmie się filmem o Bazyliku jaki to jest przekręt w który jeszcze umoczony jest były prezydent