A jednak nie będzie referendum w sprawie odwołania prezydenta Sieradza Jacka Walczaka. Zebrano niewystarczającą liczbę podpisów.
Inicjator referendum w Sieradzu Michał Terka nie pojawił się w Krajowym Biurze Wyborczym, aby oddać listy z podpisami popierającymi pomysł odwołania prezydenta Jacka Walczaka. Zbieranie podpisów na listach rozpoczęło się oficjalnie 5 września br.
- Wymagana liczba podpisów wynosiła 3570 i choć tak niewiele podpisów zabrakło do zorganizowania referendum, to i tak sieradzanie wygrali, gdyż zmobilizowali prezydenta Jacka Walczaka do działania na rzecz mieszkańców - powiedział nam Michał Terka.
Do godziny 16 nikt z inicjatorów referendum nie zgłosił się do biura wyborczego i dlatego komisarz wyborczy nie będzie rozpatrywał wniosku o przeprowadzenie referendum. - Pan Michał Terka otrzymał tylko potwierdzenie przyjęcia zawiadomienia o zamiarze wystąpienia z inicjatywą przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania jednostki samorządu terytorialnego przed upływem kadencji - mówi Barbara Bojakowska, komisarz wyborczy w Sieradzu.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy prezydenta Sieradza Jacka Walczaka. - Ja jestem wychowany w takiej tradycji, że za dobro się wynagradza, a za złe się karze, a nie na odwrót, w związku z tym, dziwnie bym się z tym czuł, gdyby udało się zebrać podpisy. Żyje na tej ziemi i w tym mieście od 48 lat i zdaje się, że mam coś takiego, co się nazwa zdrowym rozsądkiem i takim postrzeganiem świata bez koloryzowania i od razu wiedziałem, że raczej nie powinno się udać zebrać tych podpisów - wyjaśnia prezydent.
Według słów inicjatora referendum Michała Terki, zebrano 3178 podpisów, wymagana ich liczba to 3570.