Po niecałym miesiącu jedna z lokatorek budynku przy ul. Mickiewicza, w którym zalęgły się pluskwy, wróciła do swojego mieszkania.
O sprawie informowaliśmy wielokrotnie. Lokatorzy budynku przy ul. Mickiewicza powiadomil ponad rok temu swojego administratora o insektach, które zagnieździły się nad sufitem i przedostają się do mieszkań. Niestety pracownicy Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej zlekceważyli problem. Kłopot narastał, bowiem owadów było coraz więcej i stawały się coraz bardziej dokuczliwe. Dopiero gdy sieradzki sanepid nakazał ZGM oczyszczenie budynku, urzędnicy zaczęli wypełniać powierzone im obowiązki.
Na początku czerwca br. w mieszkaniu naszej Czytelniczki zjawiła się firma, która na zlecenie ZGM za pomocą środków chemicznych miała unicestwić pluskwy. Kierownictwo ZGM nie wzięło jednak pod uwagę faktu, że po użyciu silnych chemikaliów lokal nie nadaje się do zamieszkania. W dodatku po trzech dniach okazało się, iż cały zabieg był nieskuteczny, bowiem insekty nadal znajdowały się w budynku. Konieczna była ponowna interwencja z użyciem silniejszych środków owadobójczych. Pani Ala, której historię przypominamy, została wraz z dziećmi przeniesiona do lokalu zastępczego.
Przez ponad rok czasu pluskwy zdążyły zagnieździć się w pościeli, tapczanach i meblach. Mimo tego, że część z tych przedmiotów była praktycznie nowa, należało je usunąć z mieszkania i spalić. W rozmowie z wiceprezydentem Sieradza Rafałem Matysiakiem ustalono, że remont lokalu wykona Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Po trwających kilka tygodni pracach, pani Ala mogła wprowadzić się do swojego mieszkania.
Po długich negocjacjach zdecydowano również, że umeblowanie mieszkania poszkodowanej lokatorki zapewni Urząd Miasta. W środę pracownicy UM powiadomili ją, że meble są gotowe do obejrzenia w magazynie przy ul. Elewatorowej. Na miejscu okazało się, że nowe meble to tak naprawdę stary zniszczony segment, który swym stanem daleko odbiegał od nowych regałów, które pani Ala musiała wyrzucić.
- Sprawa trafi najprawdopodobniej do sieradzkiego sądu. Już zwróciłam się o pomoc do jednego z posłów naszego regionu, który obiecał mi wszelką pomoc ze swojej strony - powiedziała nam Pani Ala, zapytana o to, co dalej zamierza zrobić, by odzyskać meble.
Do tematu jeszcze wrócimy.
Serdecznie zapraszamy Czytelników do zgłaszania nam tematów na nasz redakcyjny numer telefonu: 666 10 30 50 (numer w sieci Orange). Z przyjemnością zajmiemy się Państwa sprawami i problemami.
ciekawe skąd wzięto owe zdezelowane meble? pewnie to jakieś odpadki po urzędnikach. Naprawdę wstyd. Zamiast załatwić sprawę raz a porządnie to narażają kobiete na tułaczkę z małym dzieckiem a potem mieszkanie w syfie. Wyrzucone meble rzeczywiscie wygladaja na dosc nowe.
Ja rozumiem, że redaktor jest zabiegany, ale zalecam większość dbałość o teksty. Mam wrażenie, że nikt ich nie czyta po zredagowaniu. Ten jest tego przykładem. Proponuje też zajrzeć do tekstu o regatach.
Gdzie by się nie pisało, w gazecie, na portalu, to dbałość o język, formę jest formą szacunku czytelnika.
Kiler, faktycznie trochę błędów tu się zdarza. Ale porównując z inną sieradzką konkurencją, to tutejsze teksty i komentarze są jak miód dla oczu...
Kiler w tym przypadku to najważniejsze dla każdego jest to, że ten redaktor jako jedyny zainteresował się tą sprawą i prawda jest taka, że gdyby nie on to nikt nie zainteresowałby się tą sprawą........ Także nie patrzmy na błędy tylko na fakty..........