Muzeum Walewskich w Tubądzinie liczy straty po sobotniej trąbie powietrznej. Huraganowy wiatr łamał zabytkowe, kilkusetletnie pomniki przyrody oraz wyrywał z korzeniami potężne jesiony i olszyny rosnące w parku okalającym dwór i oficynę.
Park wygląda jak po nalocie bombowym.
- Czegoś takiego nie było tu odkąd pamiętam, a w muzeum w Tubądzinie pracuję już ponad 30 lat. Przez ten czas bywało, że po większym wietrze mieliśmy trochę połamanych gałęzi, zdarzało się, że i całe drzewo się przewróciło. Sytuacje takie zdarzały się jednak bardzo rzadko i trąby powietrzne przeważnie szczęśliwie omijały nasz park. Tak było do ostatniej soboty. Straty są niepowetowane i nie chodzi o ich stronę materialną, ale o naruszenie bezcennej substancji zabytkowego parku - mówi Bogdan Cieślak, kierownik Muzeum Walewskich w Tubądzinie.
Siła wiatru musiała być naprawdę ogromna. Pod jego podmuchami padł m.in. ponad 200-letni jesion wyniosły, będący pomnikiem przyrody. Nie mniej potężną olszynę huragan złamał w połowie długości jak zapałkę i wrzucił do stawu. Po uprzątnięciu drewna całe połacie parku staną się pustynią. Szczęście w nieszczęściu polega na tym, że ani wiatr, ani spadające konary drzew nie naruszyły budynków: zarówno dwór, jak i oddalona od niego o kilkadziesiąt metrów oficyna pozostały nietknięte.
Jak stwierdził Jerzy Kowalski, dyrektor Muzeum Okręgowego w Sieradzu, sobota 25 czerwca była bodaj najtragiczniejszym w skutkach dniem w całej 32-letniej historii muzeum w Tubądzinie. Otwarto je pod koniec października 1984 r. W 1986 rozpoczęła się renowacja parku. Niecałą dekadę później - w 1995 r. - został on nagrodzony Złotym Medalem Ministra Kultury i Sztuki.
Do czasu usunięcia skutków huraganu, park Muzeum Walewskich będzie nieczynny dla zwiedzających. Dwór można zwiedzać normalnie, czyli codziennie z wyjątkiem sobót i poniedziałków w godzinach 9-15, a w niedzielę od 10 do 15.