Nie dbała o konwenanse, ceniła ludzi mądrych, w wieku 18 lat ścięła włosy, co w jej czasach było przejawem nie lada odwagi. Uważała, że miarą wartości człowieka nie jest pochodzenie, tylko stosunek do pracy. Pisywała nocą na skrawkach papieru liniowego. Tak powstały 44 powieści i wiele nowel. Mowa o Marii Rodziewiczównie, piewczyni Polesia.
Polesie uchodziło w XIX wieku za Amazonię środkowej Europy. Prawie połowę jej terenów stanowiły mokradła, bagna, rzeki, rzeczki, dopływy i rozlewiska, zamieszkiwane przez nieprzebrane stada ptactwa i ryb. Tylko 15 proc. mieszkańców tych terenów stanowili Polacy. Reszta to Poleszucy, żyjący w świecie ciemnoty i zacofania.
Maria, choć urodziła się już po powstaniu styczniowym (w 1864 r.), odczuła jego następstwa. Za pomoc powstańcom władze carskie zesłały jej rodziców na 10 lat na Syberię, a rodzinny majątek skonfiskowały. Ojcu przyszłej pisarki, Henrykowi, nakazano wyjechać od razu. Ciężarnej matce, Amelii, pozwolono pozostać, ale tylko do rozwiązania, po urodzeniu Marii zostawiła ją na wychowanie u krewnych (podobnie jak trójkę pozostałych dzieci) i dołączyła do męża. Okres zesłania spędzili w Tobolsku.
Wrócili z niego w 1871 r., objęci amnestią. Zamieszkali w Warszawie. Rodzinę przez dłuższy czas utrzymywała matka, pracując w fabryce tytoniu. Później pracę znalazł i ojciec, zostając administratorem kamienic. Trudna sytuacja materialna Rodziewiczów poprawiła się cztery lata później, gdy Henryk odziedziczył po zmarłym bezpotomnie bracie Teodorze majątek Hruszowa w guberni grodzieńskiej na Polesiu. - Było tego sporo, choć całość przedstawiała dość marny widok. Zaniedbany piętrowy dwór, 1650 hektarów ziemi, z czego tylko jedna trzecia orna, reszta lasy, woda i bagna. Najgorsze jednak było co innego: majątek był mocno zadłużony - opowiada Ewa Jaśkiewicz, polonistka, która postać Rodziewiczówny przypomniała podczas spotkania w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Sieradzu.
Niedługo potem rodzice oddają kilkuletnią Marię do szkoły dla dziewcząt w Jazłowcu, prowadzonej przez siostry niepokalanki. Tam poznano się na jej talencie pisarskim, choć Maria miała inne ambicje - chciała zostać lekarzem. Z marzeń niewiele jednak wyszło. W 1881 umiera ojciec, w 1884 matka i siostra. Rodziewiczówna przejmuje na siebie cały majątek, wraz z długami i koniecznością spłaty rodzeństwa. Zarabia też na pisaniu.
Maria kilkakrotnie zmuszona była opuszczać swoją Hruszową: po raz pierwszy gdy wybuchła I wojna światowa, potem w 1920, kiedy podczas nawały bolszewickiej przeniosła się do Warszawy. Również do stolicy wyjechała w 1939, tuż przed wkroczeniem Rosjan i już do majątku nie wróciła, a dwór podzielił los innych tego typu miejsc, zagarniętych przez Sowietów - został rozgrabiony.
Ostatnie lata życia spędziła w Warszawie, gdzie m.in. przeżyła powstanie 1944. Po jego upadku opuściła miasto i udała się do Milanówka. Zmarła w listopadzie 1944 w Leonowie.