26-latek włamał się do sąsiadów. Ukradł sztućce, telefon i… mięso, które zjadł po jak mu się wydawało udanym skoku.
W minioną niedzielę około godziny 15.40 sieradzka policja została powiadomiona o kradzieży z włamaniem do domku jednorodzinnego na terenie gminy Sieradz. Według zgłaszającej kobiety do włamania doszło dzień wcześniej w godzinach popołudniowych, gdy nikogo nie było w domu.
-Gdy pokrzywdzona wróciła do domu około godziny 17.40 zauważyła na ganku wybitą szybę. Po wejściu do wnętrza domu stwierdziła, że nieznany jej złodziej skradł pozostawiony na wierzchu telefon komórkowy oraz dwa komplety sztućców. Zaskoczona była, że sprawa nie pogardził nawet kawałkiem mięsa pozostawionym w lodówce. Kobieta wyceniła straty na łączną kwotę 155 złotych - relacjonuje sieradzka komenda.
Przybyli na miejsce mundurowi dość szybo ustalili, że jeden z dalszych sąsiadów chwalił się telefonem komórkowym. Postanowili sprawdzić tę informację. Gdy pojawili się u podejrzanego ten oświadczył, że faktycznie ma "nowy" telefon, ale kupił go na bazarze. Szybko ustalono, że kłamie. W trakcie przeszukania znaleziono jeszcze oba skradzione komplety sztućców.
26 - latek został zatrzymany i noc spędził w policyjnym areszcie. W poniedziałek usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem. Podejrzany przyznał się do wszystkiego. Wyjaśnił, że kradzieży dokonał pod wpływem impulsu. Wybił kamieniem szybę i po wejściu do domu skradł leżące na wierzchu przedmioty. Zajrzał też do lodówki gdzie zauważył kawałek mięsa. Poczuł, że jest głodny, więc zabrał je do swojego domu, a następnie po usmażeniu zjadł. Mężczyźnie za kradzież z włamaniem grozi do 10 lat pozbawienia wolności.