Przez kilka dni pogoda w naszym regionie sprzyjała bezmyślnym podpalaczom traw i zarośli.
W środę strażacy z JRG i OSP walczyli z kilkoma tego typu dużymi pożarami w okolicach Sieradza. Pierwszą informację odebrali około godz. 14, z której wynikało, że pali się podłoże w okolicach ul. Józefiaka w Sieradzu. Ostatecznie spłonęło tam około dwóch hektarów powierzchni. Godzinę później płonęły trawy i zakrzaczenia w okolicach mostu wiszącego na Warcie, tu strażacy pracowali aż na 6,5 hektarach. Wkrótce potem podobny pożar wybuchł nieopodal na tzw. "wyspie kolejowej" w okolicach mostu kolejowego. W tym przypadku w gaszeniu pożaru pomagali pracownicy remontujący most. Około godziny 19 dyżurny sieradzkiej straży pożarnej odebrał kolejne zgłoszenie o dużym pożarze w okolicach wsi Rzechta (gm. Sieradz), tam spłonęło około 6 hektarów traw i krzaków.
Osoba wypalająca trawy podlega surowej karze, a jej wymiar uzależniony jest od kwalifikacji prawnej czynu. Artykuł 163 §1 Kodeksu karnego mówiący, że "kto sprowadza zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru, podlega karze pozbawienia wolności od roku do 10 lat". W przypadku działania nieumyślnego sprawcy, kara wymierzona przez sąd może wynosić od 3 miesięcy do 5 lat.
Podczas wypalania traw ginie wiele zwierząt. Czasami dochodzi też do większych nieszczęść, wystarczy przypomnieć, że w maju 2011 roku w Sieradzu w tego typu pożarze zginął człowiek.