Polacy sami są winni, albowiem dają się nabierać politykom i nie potrafią wywierać na nich presji. Chętnie więc wykorzystam tę ich naiwność. Będę kłamał i obiecywał, ładnie mówił każdemu to co chce usłyszeć. Dojdę do władzy, zostaną premierem i zacznę ściemniać. Będę wykonywał nieistotne rzeczy i je nagłaśniał jako wielkie dokonania, dzięki którym ludzie będą żyć lepiej. Winy za wszelkie porażki zrzucę na opozycję. Społeczeństwu wmówię, że tak jak jest to jest dobrze i nic nie zrobimy, a jakbyśmy chcieli to inni przeszkadzają. Wprowadzę swój kult, powiem, że dużo zrobiłem i podam zmyślone przykłady, nikt nie nie zauważy, wszyscy uwierzą. Kłamstwami, intrygami i pustymi obietnicami zapanuję nad krajem i nikt nie będzie mógł się sprzeciwić. Wszystko to w imię demokracji i dobra Narodu, który ogłupiony dobrowolnie odda mi swoje prawa wierząc, że to dla jego dobra. Wprowadzę dyktaturę i powiem, że to pełna demokracja obywatelska. Ludziom dam naiwne poczucie, że ich głos coś znaczy. Swoje decyzje będę uzasadniać wolą ludu, który w rzeczywistości nic do powiedzenia nie będzie miał, ale naiwnie wierzyć będzie, iż ja panuję dla jego dobra, a ja będę władać dla własnej tylko przyjemności nie licząc się z nikim.