Bełchatowska konferencja pt. "Węgiel, energetyka i co jeszcze?" miała nieoczekiwany przebieg. Nie dość, że wystąpili na niej inni prelegenci niż mieli wystąpić, to niespodziewanie na sali konferencyjnej pojawili się przedstawiciele związków zawodowych.
W planach były m.in. prelekcje minister infrastruktury i rozwoju Elżbiety Bieńkowskiej i ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego na temat planów dotyczących rozwoju regionu - obszaru funkcjonalnego Bełchatów na lata 2014-2020, jednak ministrowie na konferencję nie dotarli. Nieobecni też byli przedstawiciele bełchatowskiej kopalni i elektrowni.
Władze województwa łódzkiego reprezentowała wicemarszałek Dorota Ryl, a władze powiatu sieradzkiego starosta Dariusz Olejnik. Na konferencję przyjechali również przedstawiciele gminy Złoczew - burmistrz Jadwiga Sobańska i kierownik referatu rozwoju, spraw komunalnych i ochrony środowiska Urzędu Miejskiego w Złoczewie Wiktor Płóciennik.
Konferencja dotyczyła przyszłości terenów objętych dzisiejszą odkrywką Bełchatów-Szczerców. Z wypowiedzi prelegentów przebijała niepewność i obawa przed gwałtownym wzrostem bezrobocia w miarę wyczerpywania się pokładów węgla. - Należy zacząć od zmiany mentalności mieszkańców. Musimy wszyscy zdać sobie sprawę, że węgiel będzie się powoli kończył i trzeba znaleźć nowy pomysł na Bełchatów. Jeśli tego nie zrobimy, zderzenie z rzeczywistością będzie bardzo bolesne - mówił Andrzej Szczepocki, prezes Fundacji Rozwoju Gminy Kleszczów.
Zderzenie z rzeczywistością nastąpiło szybciej niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Na salę konferencyjną weszło bowiem trzech związkowców, występujących w imieniu kilkuset protestujących pracowników kopalni i elektrowni, pikietujących pod hotelem "Sport", w którym odbywało się spotkanie. Andrzej Nalepa, Adam Olejnik i Ryszard Brzuzy zabrali głos i przedstawili zebranym sytuację pracowników bełchatowskiego kompleksu. Protest związkowców związany był z planami prywatyzacyjnymi kopalni.