Uczniowie w szkołach prawdopodobnie już nie będą musieli kryć się ze słodkościami - nowy rząd zamierza wycofać Ustawę, która nakładała rygor podawania zdrowych posiłków w szkolnych stołówkach.
Ustawa nakazała wyrzucić ze szkolnych kuchni wszystkie niezdrowe produkty, między innymi sól, cukier, a ze szkolnych sklepików osławione drożdżówki, batony, chipsy, itp. Koszty zamienników dla placówek edukacyjnych zdają się wysokie.
-W mojej ocenie w stołówkach szkolnych zawsze było zdrowe, dobre jedzenie, natomiast rozporządzenie ministra zdrowia, które weszło od września 2015 roku, bardzo utrudniło nam życie, dlatego że tam są bardzo ścisłe rygory dotyczące tego, co możemy dzieciom podawać, a czego nie. Nikt natomiast nie wziął pod uwagę kosztów - cukier mamy zastąpić miodem, różnica w cenie jest znacząca i to wpłynie na koszt obiadu - mówi Kazimiera Gotkowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 10 w Sieradzu, według której nie nakazami, a edukacją lepiej trafiać do młodych ludzi. -Wydaje mi się, że dużo lepszą drogą jest edukacja i w szkole i w domu, a jeżeli już rząd chciał działać nakazowo, to mógł te nakazy narzucić producentom żywności - dodaje.
Rodzice, z którymi rozmawialiśmy podkreślają, że nakazy nie przyniosą skutku, bo rodzice decydują, co dziecko zje na szkolnej przerwie. Rozporządzenie spowodowało też upadek szkolnych sklepików, tak było na przykład w SP 10.