Dobiega końca rewitalizacja Rynku Praskiego w Sieradzu, ale nie wszystkich jej efekt zadowala. Mieszkańcy alarmują, że chyba nikt - począwszy od zleceniodawców po projektantów - nie myślał, co robi. Ludzie wytykają błędy.
Problem zaczyna się już na ulicy Zamkowej, gdzie zgodnie z projektem ustawiono ławki, które jeżeli usiądzie na nich matka, a obok postawi wózek piesi nie będą mogli swobodnie przejść chodnikiem. Kolejny problem z ławkami na Zamkowej to taki, że w tej chwil złodziej w bardzo łatwy sposób będzie mógł po nich wejść na posesję.
Niestety ławek brakuje na samym Rynku Praskim, tylko w jego w centralnym miejscu dla mieszkańców przygotowano jedną ławkę... i betonowe schody, które chyba w większości nie kojarzą się z siedziskami.
Kolejny problem, jaki podnoszą mieszkańcy, którzy mieszkają w tej części miasta czy osoby, które odwiedziły już Rynek Praski, to różnorodność latarni w tej rewitalizowanej części miasta. Przy ulicy Zamkowej latarnie stylizowane są na początek wieku XX, ale już w Rynku Praskim ustawione są nowoczesne latarnie i słupki oświetleniowe o wysokości około jednego metra.
Różnorodność oświetlenia zastanawia wszystkich i nikt nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego tak to zostało wykonane. Mało kto pojmuje też fantazję autorów projektu rewitalizacji, którzy oświetlenie umieszczali nawet na środku chodnika.
Innym kąskiem rewitalizacji Rynku Praskiego, ale i ulicy Zamkowej, jest infrastruktura należąca do Telekomunikacji Polskiej, obecnie do firmy Orange. Słupy z kablami zwisają kilka metrów nad jezdnią i deptakami.
-Jakie zmiany będą możliwe, to musi ustalić osoba odpowiedzialna w urzędzie miasta. Chcielibyśmy, aby to było praktyczne. Wiem, że część nakładów finansowych została poniesiona i nie ma możliwości zmian, ale zrobimy wszystko, chociażby o wspomnianych ławkach, aby doprowadzić do takiego stanu, aby było to miejsce funkcjonalne i praktyczne dla mieszkańców - zapowiada prezydent Sieradza Paweł Osiewała.