Nietypowe zgłoszenie przyjęli w piątek strażnicy miejscy. W Sieradzu pod Szpitalem Wojewódzkim mężczyzna na pełnym słońcu zaparkował czarny samochód, a w nim pozostawił niedużego pieska.
Na miejsce zdarzenia, parking przy ulicy Armii Krajowej 7, udali się strażnicy. Odnaleźli czarnego opla vivaro, a na jego tylnym siedzeniu dostrzegli zwierzę. Rozpoczęło się poszukiwanie właściciela pojazdu. Czas był ważny, bo w słoneczny dzień temperatura wewnątrz auta w kilka minut może osiągnąć nawet 50 stopni. Kierowca w końcu zjawił się i był zdziwiony sytuacją.
- Naturalnie, że gdy jest tak gorąco, do takich interwencji również się udajemy i to w trybie niezwłocznym, bo wiadomo, chodzi o ratowanie życia i zdrowia, w tym przypadku psa - mówi Marek Pacyna, szef sieradzkich strażników.
O wpływie wysokiej temperatury na zwierzę rozmawialiśmy się z Anną Krajewską z Przychodni Weterynaryjnej im. Piotra Tymienickiego.
- Trzeba pamiętać, że zwierzęta mają ograniczoną możliwość schładzania własnego organizmu. Ich termoregulacja jest uzależniona tylko i wyłącznie od ziajania, jeżeli zostawimy takiego psiaka na te kilkanaście minut w samochodzie, to niestety, bardzo szybko ten sposób ziajania staje się nieefektywny i dochodzi do podniesienia temperatury zwierzęcia. W skrajnych wypadkach może to prowadzić nawet do zejścia śmiertelnego, jeżeli nie zostanie udzielona pomoc w krótkim czasie - przestrzega Krajewska.
Jak w takim przypadku pomóc zwierzęciu?
- Przede wszystkim należy obniżyć temperaturę ciała i tutaj wszystkie chwyty są dozwolone. Wiadomo co przynosi najlepsze efekty, jest to schłodzenie psa przy pomocy wody, nie chodzi o kładzenie ręczników na psa, tylko wylanie wody na niego i chodzenie go przy pomocy wentylatora i w każdym takim przypadku należy psa dostarczyć do najbliższej weterynarii, aby zbadał go lekarz weterynarii czy nie doszło do poważniejszych powikłań, związanych z przegrzaniem organizmu - instruuje.
Apel do właścicieli czworonogów pozostaje jednak ten sam - nie zostawiajmy zwierząt w aucie.